Brytyjska policja, badająca zamach z ubiegłego tygodnia w Londynie, nie znalazła dowodów na związki sprawcy, Khalida Masooda, z Państwem Islamskim (IS) albo Al-Kaidą. Jest jednak jasne, że wykazywał on zainteresowanie dżihadem. W ataku w Londynie zginęło pięć osób, w tym zamachowiec.
O najnowszych ustaleniach brytyjskiej policji poinformował Neil Basu ze służb antyterrorystycznych. Przekazał także, że nie ma dowodów na to, że Masood zradykalizował się podczas pobytu w więzieniu w 2003 roku, a sugestie, że tak się stało, określił jako spekulacje.
Jego metoda ataku oparta była na mało wyszukanych, niezaawansowanych technicznie i niskobudżetowych technikach skopiowanych z poprzednich ataków. Jest ona echem retoryki przywódców IS, jeśli chodzi o metodologię oraz obranie za cel ataku policji, jak i cywilów. Ale na tym etapie nie mam dowodów, że rozmawiał on (o zamachu) z innymi - głosi oświadczenie Basu.
Nazajutrz po zamachu Państwo Islamskie ogłosiło, że przeprowadził go jeden z jego "żołnierzy".
22 marca po południu napastnik wjechał samochodem w grupę ludzi na Moście Westminsterskim, a następnie próbował dostać się na teren parlamentu, raniąc śmiertelnie nożem policjanta strzegącego bramy wjazdowej. Wkrótce potem sprawca został zastrzelony przez interweniujące służby bezpieczeństwa.
Policja podawała, że napastnik urodził się w 1964 roku w hrabstwie Kent jako Adrian Russell Ajao. Według brytyjskich mediów po przejściu na islam mieszkał w Arabii Saudyjskiej w połowie pierwszej dekady XXI wieku. Do czerwca ubiegłego roku Khalid Masood mieszkał w Birmingham z żoną i dziećmi. Świadkowie opisywali go jako bardzo religijnego mężczyznę.
Kilkakrotnie był skazywany za napaści, w tym za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, a także za posiadanie broni i wykroczenia przeciwko porządkowi publicznemu. Po raz ostatni skazano go w 2003 roku.
APA