Sprawa Polaka zaginionego na Atlantyku jest monitorowana przez polskie służby dyplomatyczne - przekazał rzecznik resortu spraw zagranicznych Paweł Wroński. Marek Siedlecki zaginął w okolicach Wysp Kanaryjskich. Jego jacht jest poszukiwany na oceanie przez hiszpańskie służby. Reporter RMF FM dowiedział się, że żeglarz zgłaszał problemy z silnikiem.

REKLAMA

Polak nie dotarł na Gran Canarię

Na Oceanie Atlantyckim w okolicach Wysp Kanaryjskich zaginął jacht w Polakiem na pokładzie. Marek Siedlecki wypłynął 13 czerwca z portu Gran Tarajal na wyspie Fuerteventura. Miał dopłynąć do portu Pasito Blanco na Gran Canarii, by w sobotę, 15 czerwca lecieć samolotem z Las Palmas do domu we Frankfurcie.

Mężczyzna miał już kupiony bilet lotniczy, nie dotarł jednak jachtem na Gran Canarię. Zaginął na Oceanie Atlantyckim.

O zaginięciu mężczyzny zostały powiadomione służby kilku państw: hiszpańska Guardia Civil, polskie i hiszpańskie morskie służby poszukiwania i ratownictwa SAR, ambasada Polski w Hiszpanii oraz niemiecka policja.

Sprawa zaginionego na Atlantyku Polaka jest monitorowana przez polskie służby dyplomatyczne. Nasz konsul w Madrycie pozostaje w kontakcie z miejscowymi służbami prowadzącymi poszukiwania oraz bliskimi podróżnika. Obecnie tylko tyle możemy powiedzieć - przekazał rzecznik resortu spraw zagranicznych Paweł Wroński.

Ustalenia RMF FM: Zgłaszał problemy z silnikiem

Reporter RMF FM Mateusz Chłystun rozmawiał z synem zaginionego żeglarza. Pan Przemysław spotkał się dziś z ratownikami z hiszpańskiej służby poszukiwawczo-ratowniczej w Las Palmas.

Ratownicy przekazali mu, że oprócz poszukiwań z powietrza, które prowadzą śmigłowce i samolot wojskowy, sprawdzono też porty - zarówno na Wyspach Kanaryjskich, jak i w rejonie Wysp Zielonego Przylądka, które mogły być celem samotnego rejsu jego ojca, Marka Siedleckiego.

Rozesłano też komunikat do jednostek na wodzie z informacją, że jacht Nautis, pływający pod polską banderą, jest poszukiwany. Na razie jednak jednostki nie udało się namierzyć.

Od bliskich żeglarza nasz dziennikarz usłyszał też, że w porcie Gran Tarajal, gdzie widziano go po raz ostatni, zgłaszał problemy z silnikiem.

Jednym ze scenariuszy jest więc poważna awaria podczas samotnej żeglugi. Mogła ona doprowadzić do uszkodzenia jachtowej elektroniki, zniknięcia jachtu z radarów oraz zerwania łączności.

Jak wyglądają poszukiwania Polaka?

Hiszpańska służba poszukiwawczo-ratownicza Salvamento Maritimo w odpowiedzi na pytania RMF FM przekazała, że po jachcie Polaka nadal nie ma śladu zarówno na wodzie, jak i w portach Wysp Kanaryjskich. Od kiedy 4 dni temu hiszpańscy ratownicy otrzymali sygnał o zaginięciu jachtu Nautis, załoga statku ratowniczego Maxorata włączyła się do akcji. Sprawdzono też port w Pasito Blanco na wyspie Gran Canaria i jego otoczenie.

Przez dwa ostatnie dni do poszukiwań zaangażowano także śmigłowiec, który sprawdza obszar Atlantyku na południowy wschód od Fuerteventury, z której wyruszył żeglarz. Służba ratownicza w tym rejonie nadaje też komunikat radiowy dla jednostek pływających o tym, że jacht Polaka nie jest widoczny na radarach. Apeluje o ostrożność oraz meldunki w razie jego zauważenia.