Polak, który odpowiada przed sądem na wyspie Jersey za zabójstwo sześciorga osób, przyznał, że pozbawił je życia. Oświadczył jednak, że jego czyn nie kwalifikuje się jako morderstwo i w związku z tym wnosi o uniewinnienie. Damian R. jest podejrzany o zamordowanie w ubiegłym roku żony, jej najbliższej przyjaciółki, teścia - oraz trojga dzieci.
Damian R. przyznał, że w zeszłym roku na wyspie Jersey zabił sześć osób. Podkreślił jednak, że nie było to morderstwo. Proces odroczono do 13 sierpnia.
Do masakry na wyspie Jersey doszło 14 sierpnia 2011 roku. 30-letni Polak zamordował - żonę Izabelę, 55-letniego teścia Marka G., najbliższą przyjaciółkę żony - Martę - i trójkę dzieci: dwoje własnych i dziecko przyjaciółki żony. Później próbował popełnić samobójstwo.
Izabela R. zginęła od ran nożem kilka godzin po powrocie z Polski, gdzie wraz z mężem odwiedziła rodzinę. Jego znajomi nie wykluczali, że stres związany z podróżą w połączeniu z depresją mężczyzny mogły mieć wkład w tragedię rodziny R. Przyjaciel Damiana R. mówił o nim, że od kilku tygodni był "zdołowany". Miejscowe media donosiły, że stracił oszczędności całego życia na nieudanej inwestycji na polskim rynku nieruchomości. Miał też podobno problemy w małżeństwie i próbował już kiedyś odebrać sobie życie.
R. byli małżeństwem od ośmiu lat. Na Jersey mieszkali od sześciu lat. R. trudnił się stolarką.