Po ponad dwóch tygodniach akcji ratunkowej w gruzach Rana Plaza w Bangladeszu ratownikom udało się odnaleźć żywą kobietę. Najprawdopodobniej nie ma ona poważniejszych obrażeń; została już przewieziona do szpitala.

REKLAMA

Lokalna telewizja Samoy TV pokazała materiał, na którym widać moment wyciągania kobiety. Ratowników miał zaalarmować jej płacz dochodzący spod gruzów. Kobieta znajdowała się w szczelinie między belką sufitu a kolumną. Jak twierdzą ratownicy, mogła korzystać z zapasów wody, która znajdowała się niedaleko, albo tej wpompowywanej do środka po katastrofie. Kobiecie udało się również znaleźć herbatniki, które wystarczyły do jedzenia na kilka dni.

W chwili gdy ubraną w fioletową sukienkę kobietę wydostano z gruzowiska, zgromadzony wokół tłum zaczął wiwatować. Ocaloną przewieziono do szpitala wojskowego.

TUTAJ możesz zobaczyć transmisję z miejsca katastrofy.

Fabryka odzieżowa niedaleko stolicy Bangladeszu, Dhaki, zawaliła się 24 kwietnia. Bilans ofiar wciąż rośnie. Jak dotąd z gruzów dziewięciopiętrowego budynku Rana Plaza w mieście Savar wydobyto ponad tysiąc ciał. Tylko w czwartek ratownicy znaleźli zwłoki 130 osób, w przytłaczającej większości kobiet.

Wiele ciał, do których ratownicy dotarli w ciągu ostatniej doby, było w stanie zaawansowanego rozkładu. Trzeba było wysłać je do laboratorium w celu identyfikacji na podstawie kodu DNA. W niektórych przypadkach identyfikacji dokonano na podstawie znalezionego telefonu komórkowego lub karty pracownika.

Tragiczny bilans może jeszcze wzrosnąć, ponieważ w dalszym ciągu nie ustalono liczby ludzi, którzy 24 kwietnia, w dniu katastrofy, przebywali w budynku. Według źródeł wojskowych nadzorujących operację wydobywania zwłok z gruzowiska, ratownicy zostaną na miejscu jeszcze dwa do trzech dni. Prawie 2,5 tys. osób udało się uratować, jednak wiele było ciężko rannych. Konieczne były m. in. amputacje kończyn.

W budynku pracowało ponad 3,5 tys. osób. Poza pięcioma fabrykami, produkującymi odzież dla zachodnich odbiorców, znajdowały się w nim także sklepy i bank.

Winna samowola budowlana?

Władze twierdzą, że właściciel budynku nielegalnie dobudował trzy piętra i zezwolił na zainstalowanie w pomieszczeniach produkcyjnych ciężkiego sprzętu i generatorów. Według prowadzących śledztwo, przyczyną zawalenia się budowli były właśnie wibracje wielkich generatorów i niska jakość prac budowlanych.

Zanim doszło do katastrofy, robotnicy na próżno sygnalizowali, że w starzejącym się budynku widać pęknięcia. Według świadków, katastrofa nastąpiła błyskawicznie, a gmach złożył się jak domek z kart.

W ramach śledztwa aresztowano właściciela budynku i kilka innych osób, w tym właścicieli zakładów tekstylnych.

(ABS)