Papież Franciszek jeszcze nigdy nie wsiadł do czarnej, przeznaczonej tylko dla niego limuzyny ze specjalną rejestracją Państwa Watykańskiego Scv1. Następca Benedykta XVI zarówno po Watykanie, jak i na dłuższych trasach jeździ mniejszymi i skromniejszymi samochodami. Właśnie takim, średniolitrażowym autem udał się na wczorajsze spotkanie z wiernymi w Castel Gandolfo.
Watykanista "Corriere della Sera" Luigi Accattoli ujawnił, że znany ze skromności papież zaskoczył wszystkich swoją wizytą w watykańskim parku samochodowym. Franciszek postanowił osobiście sprawdzić, jakimi autami jeżdżą jego współpracownicy, hierarchowie z Kurii Rzymskiej. W parku, który odwiedził, stoi 10 luksusowych limuzyn dla papieża, podarowanych przez koncerny motoryzacyjne oraz 50 aut do dyspozycji hierarchów i pracowników gubernatoratu Państwa Watykańskiego. Według Accattollego, wizyta Franciszka to znak, że już wkrótce dostojnicy watykańscy pożegnają się z drogimi samochodami. Ekspert podkreślił, że nie przyniesie to poważnych oszczędności, ale pomoże w zmianie wizerunku.
Podczas spotkania z seminarzystami, które odbyło się na początku lipca Franciszek wyznał, że "boli go" widok księdza lub zakonnicy w najnowszym modelu samochodu. Wybierzcie skromniejsze auto - mówił wtedy do przyszłych księży. Kiedy wybierzecie jakiś okazały samochód, pomyślcie o dzieciach, które umierają z głodu. Tylko o tym - poprosił.