Pewien berlińczyk został zwolniony z pracy po tym, jak przyłapano go na paleniu papierosów. Mężczyzna wcześniej podpisał w firmie oświadczenie, w którym stwierdził, że jest wolny od nałogu. Pracodawca postanowił sprawdzić podwładnego.
Mężczyzna otrzymywał nawet specjalny dodatek do pensji w wysokości prawie 100 euro. Pracodawca nie wierzył zapewnieniom podwładnego i wynajął detektywa, który przyłapał kłamcę na gorącym uczynku.
To nie wiarygodne, że we współczesnych Niemczech firma szpieguje swoich pracowników - twierdzi zwolniony mężczyzna, który oddał sprawę do sądu. Wyrok zapadnie jeszcze w tym miesiącu.