Tymczasowy prezydent Syrii Ahmed al-Szara w czwartek podpisał deklarację konstytucyjną. Dokument ten ma obowiązywać przez pięć lat, gwarantuje między innymi wolność słowa, prawa społeczne i ekonomiczne kobiet, ale zaznacza rolę prawa muzułmańskiego. W nowej tymczasowej konstytucji zachowano niektóre z zapisów z poprzedniej zawieszonej w styczniu konstytucji, jednym z nich jest konieczność tego, by głową państwa był muzułmanin.

REKLAMA

Tymczasowy prezydent Syrii Ahmed al-Szara w czwartek podpisał deklarację konstytucyjną, mającą obowiązywać przez pięć lat. Dokument gwarantuje podział władzy, wolność słowa, prawa społeczne i ekonomiczne kobiet, ale zaznaczono w nim jednocześnie rolę prawa szariatu - prawa muzułmańskiego.

Pod koniec stycznia nowe władze syryjskie ogłosiły zawieszenie konstytucji obowiązującej podczas rządów obalonego w grudniu Baszara al-Asada. W nowej tymczasowej konstytucji zachowano niektóre zapisy z poprzedniej, wśród nich to, że głową państwa musi być muzułmanin a prawo szariatu stanowi podstawę państwowego porządku prawnego - ogłosił Abdulhamid al-Awak, jeden z członków komisji, która opracowała deklarację.

Dokument składający się z 44 artykułów gwarantuje niezależność mediów i wolność słowa, stara się także "utrzymać równowagę między bezpieczeństwem społecznym a wolnością" - dodał Abdulhamid. Podkreśla, że tymczasowa konstytucja zapewnia kobietom "prawa społeczne, ekonomiczne i polityczne", a także "wprowadza ścisły podział władzy", który nie istniał w czasach rządów prezydenta Asada.

W grudniu Ahmed Al-Szara szacował, że opracowanie nowej konstytucji może zająć do trzech lat, a przeprowadzenie pełnej transformacji politycznej w Syrii wraz z organizowaniem wyborów do pięciu lat.

Problemy wewnętrzne w Syrii

Mimo że tymczasowe władze Syrii wywodzą się z ugrupowań islamistycznych to od początku głosiły, że odeszły od dżihadystycznej ideologii, że szanują prawa mniejszości zamieszkujących kraj oraz że nie chcą konfliktu z sąsiadami i dążą do scalenia państwa podzielonego trwającą od 2011 roku wojną domową.

Te deklaracje nie uspokoiły jednak części mniejszości i międzynarodowej opinii publicznej. Zwłaszcza, że w zeszłym tygodniu w północno-zachodniej Syrii doszło do starć między lojalistami obalonego Asada i siłami nowego rządu. Walki przerodziły się w falę aktów przemocy skierowanych głównie przeciwko alawitom, mniejszości religijnej, z której pochodzi klan Asadów. To właśnie również alawici stanowili trzon rządów Asadów i aparatu bezpieczeństwa.

Ponad tysiąc ofiar cywilnych, wśród nich dzieci

Jak poinformowało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, zabito blisko 1,1 tys. cywilów. Według relacji dochodziło do masowych egzekucji, a wśród ofiar miały być również dzieci.

Tymczasowe władze Syrii ogłosiły, że zabójstwa nie miały systemowego charakteru i odpowiadają za nie konkretni ludzie, którzy będą ścigani i ukarani. 9 marca władze syryjskie ogłosiły utworzenie "niezależnej komisji śledczej", ogłosiły, że będą karać winnych i dokonały pierwszych aresztowań osób podejrzanych o mordy. Sprawy zatrzymanych osób zostały skierowane do sądów wojskowych - przekazała agencja AFP.

Tymczasowy prezydent Al-Szara zapewnił agencję Reutera, że odpowiedzialni za zbrodnie zostaną ukarani, nawet jeśli należą do jego sojuszników. Syria jest państwem prawa, które obowiązuje wszystkich. Prawo będzie przestrzegane przez każdego. Walczyliśmy w obronie uciśnionych i nie pozwolimy, aby krew została przelana niesprawiedliwie - powiedział.

Oprac. Krzysztof Maj