Pełnomocnik niemieckiego MSZ ds. praw człowieka Markus Loening twierdzi, że władze Ukrainy zgodziły się na torturowanie Julii Tymoszenko - donosi dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Według gazety Berlin może zagrozić Kijowowi sankcjami.
Zdaniem cytowanego przez dziennik pełnomocnika niemieckiego MSZ, stan przebywającej w więzieniu byłej premier Ukrainy jest zły. Według Markusa Loeninga stanowi to naruszenie artykułu 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który zabrania tortur i nieludzkiego traktowania. Dziś ruszył w Charkowie nowy proces przeciwko Tymoszenko.
Zarzuty niemieckiego polityka opierają się na wnioskach lekarzy z Niemiec i Kanady, którzy w lutym badali Tymoszenko. Jeden z niemieckich neurologów powiedział "Frankfurter Allgemeine Zeitung", że utrzymujące się silne bóle, które odczuwa była premier Ukrainy, nie pozwalają jej na udział w rozprawach. Według lekarza od lutego stan Tymoszenko nie poprawił się. Miała ona powiedzieć niemieckim lekarzom, że podanie jej leków przeciwbólowych uzależniono od tego, czy stawi się na rozprawie.
Rząd w Berlinie stara się przekonać kancelarię prezydenta Wiktora Janukowycza, aby pozwolił na leczenie Tymoszenko w Niemczech. Miałby wtedy szansę zmienić swój wizerunek, przed zbliżającymi się mistrzostwami Europy w piłce nożnej, których współgospodarzami będą Ukraina i Polska.
51-letnia Tymoszenko odbywa karę siedmiu lat więzienia za nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku. Była premier, najważniejsza przeciwniczka prezydenta Wiktora Janukowycza, jest przekonana, że wyrok wydano z motywów politycznych.
W czwartek w Charkowie rozpoczął się kolejny proces Tymoszenko, po którym może ona spędzić w więzieniu w sumie 12 lat. Dotyczy on nieprawidłowości finansowych w firmie Jednolite Systemy Energetyczne Ukrainy (JSEU), którą była premier kierowała w latach 90. Firma ta handlowała m.in. gazem.