Poszukiwacze skarbów, którzy nielegalnie przywłaszczyli sobie kolekcje anglosaskich złotych monet, muszą zwrócić 1,2 miliona funtów. Szukanie skarbów to niezwykle popularne na Wyspach hobby. Ma swój własny kodeks honorowy i zasady.
Dwaj mężczyźni znaleźli dzban wypełniony starymi monetami - mogło ich być nawet tysiąc. W dodatku, prowadząc wykopaliska w hrabstwie Herefordshire, natrafili na złotą biżuterię.
Nie zgłosili jednak swojego znaleziska odpowiednim władzom, co jest obowiązkiem każdego szanującego się poszukiwacza skarbów. Sprzedali monety na czarnym rynku, zarabiając na tym szacunkowo ok. 3 milionów funtów.
Taka obecność unikatowych monet na nieoficjalnych forach nie mogła przejść niezauważona. Parą zainteresowali się inni, uczciwi poszukiwacze skarbów, a następnie policja. Potem sprawą zajęła się prokuratura i sąd. Niestety, odzyskano tylko kilka monet, których wartość historyczną określa się jako bezcenną.
Prawo w takich sytuacja jest bezwzględne. Mężczyźni skazani zostali na 11 lat więzienia, a teraz w dodatku muszą zapłacić po 600 tys. funtów każdy w ramach zadośćuczynienia.
Poszukiwanie skarbów to w Wielkiej Brytanii sposób na spędzanie wolnego czasu, zawieranie lub cementowanie przyjaźni, na medytację i uczenie się historii. Każdy poszukiwacz musi to jednak robić zgodnie z prawem. Jeśli wśród znalezionych skarbów znajdują się złote przedmioty, ma obowiązek zgłoszenia tego odpowiednim władzom. Te z kolei informują historyków, archeologów i zainteresowane muzea, które automatycznie mają prawo pierwokupu.
Pieniądze z takiej sprzedaży - często bardzo wysokie sumy - dzielone są między znalazcami a właścicielem ziemi, na której prowadzili swoje poszukiwania.
To proste zasady. Czasami jednak wśród poszukiwaczy skarbów znajdują się czarne owce. Ich ukaranie i napiętnowanie, jak w przypadku obu mężczyzn, zniechęca innych, którzy chcieliby zataić swoje znaleziska i potajemnie wzbogacić się w ten sposób - bez korzyści dla wiedzy historycznej i muzeów.
Tamiza - rzeka, która płynie przez brytyjską stolicę, jest prawdziwym profesorem historii. Ponieważ podczas odpływu morza jej poziom obniża się o prawie 7 metrów, często na nabrzeżach pojawiają się przedmioty pochodzące z odległej historii miasta - rzymskie fragmenty uzbrojenia, renesansowa ceramika czy wiktoriańska biżuteria. Znaleziska są cennym źródłem wiedzy na temat prawie 2 tys. lat istnienia Londynu.
Mud larking - bo tak nazywa się to hobby - jest równie popularne, jak poszukiwanie skarbów w polach środkowej i północnej Anglii, gdzie anglosaskich pozostałości jest najwięcej. Wystarczy para gumiaków i sokole oko, by wśród kamieni i fragmentów starych łodzi dostrzec coś ciekawego.
Tu także panują surowe zasady - by przeszukiwać brzegi Tamizy, należy się zarejestrować i otrzymać specjalne pozwolenie. Każde znalezisko powinno zostać zgłoszone i odpowiednio opisane.