Donald Tusk nie spotka się w cztery oczy z prezydentem Stanów Zjednoczonych Barackiem Obamą. Jak donosił "Dziennik", do rozmowy, poświęconej amerykańskim planom w sprawie instalacji tarczy antyrakietowej w Europie, miało dojść 5 kwietnia podczas szczytu Unii Europejskiej w Pradze. Rzecznik rządu Paweł Graś zdementował jednak te informacje.
Szumowi informacyjnemu winny jest po części szef Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej Mikołaj Dowgielewicz, który zasugerował, że do takiego spotkania mogłoby dojść. Później, co prawda, wycofał się i próbował prostować swoją wypowiedź, ale informacja obiegła już świat i zaczęła żyć własnym życiem. Jak dowiedziała się reporterka RMF FM Agnieszka Burzyńska, to wyjście przed szereg Dowgielewicza wywołało złość premiera Donalda Tuska. Padły ostre słowa pod adresem szefa UKIE.
Wersja ostateczna jest więc taka, że szef rządu jedzie wprawdzie na unijny szczyt w Pradze, ale żadne ekskluzywne spotkanie z Barackiem Obamą przewidziane nie jest. Szczyt trwa za krótko i pojawi się na nim zbyt wielu przywódców, którzy mogliby poczuć się pokrzywdzeni brakiem takiej rozmowy z amerykańskim prezydentem. Tuskowi będą więc musiały wystarczyć obrady plenarne.