Paryska prokuratura wszczęła śledztwo przeciwko Nicolasowi Sarkozy’emu. Były prezydent Francji jest podejrzany o wydanie z państwowej kasy milionów euro na sondaże dotyczące m.in. jego życia prywatnego, w tym plotek o nieślubnym dziecku.
Według francuskiej organizacji "Anticor", która walczy z korupcja, Nicolas Sarkozy - podczas urzędowania w Pałacu Elizejskim - zamawiał prywatne sondaże na temat swojego wizerunku. Chciał na przykład wiedzieć, co rodacy myślą na temat jego romansu, a później ślubu z Carlą Bruni, rozwodu z poprzednią żoną, czy też plotek o tym, że jest ojcem nieślubnego dziecka ówczesnej minister sprawiedliwości Rachida’y Dati.
Sarkozy miał też zamawiać sondaże dotyczące jego przeciwników politycznych. Przeprowadzanie tych ankiet - mających niewiele wspólnego z interesem kraju - zlecał przyjacielowi, który zarobił na tym co najmniej trzy i pół miliona euro.
Prokuratura przypuszcza, że Sarkozy mógł dostać w sumie 6 milionów euro w gotówce od najbogatszej kobiety Francji, miliarderki Liliane Bettencourt, współwłaścicielki wielkiego koncernu kosmetycznego L'Oreal. Potwierdzają to zeznania osób z otoczenia bogaczki. Prokuratura podejrzewa, że w zamian za duże sumy pieniędzy Sarkozy mógł obiecać kobiecie pomoc w ukryciu części jej dochodów przed fiskusem.
Według przecieków do mediów, były prezydent Francji, który stracił immunitet miesiąc po opuszczeniu Pałacu Elizejskiego, może usłyszeć w związku z tą afera zarzut korupcji. Śledztwo prowadzone jest już od ponad ośmiu miesięcy. Już pół roku temu zarzut korupcji i nielegalnego finansowania założonej przez Sarkozy'ego Unii dla Ruchu Ludowego usłyszał były minister budżetu Eric Woerth. Prokuratura w Bordeaux, która zajmuje się aferą, chce także przesłuchać byłego prawicowego szefa MSW Brice'a Hortefeux, jednego z najbliższych współpracowników Sarkozy'ego.