Turyści nie mogą wlecieć ani wylecieć z rajskiej wyspie na Oceanie Indyjskim - władze zamknęły jedyne lotnisko na tej Mauritiusie. Powodem jest nadciągający cyklon Garance.
Mauritius stanowi popularny kierunek podróży - w ubiegłym roku odwiedziło go niemal 1,4 mln turystów z całego świata, w tym ponad 11 tys. z Polski.
Niestety wypoczynek i spokój obecnie znajdujących się na wyspie wczasowiczów został zakłócony. Służby meteorologiczne wydały ostrzeżenie przed cyklonem, który znalazł się około 270 km na północny zachód od wyspy. W czwartek prędkość wiatru, któremu towarzyszyły obfite opady, przekraczała 70 km na godzinę.
Cyklon niebezpiecznie zbliża się do Mauritiusa i stanowi bezpośrednie zagrożenie - poinformowała służba meteorologiczna, dodając, że spodziewane są powodzie.
"Osobom, które planują podróż, zaleca się, aby skontaktowały się z liniami lotniczymi w celu uzyskania dalszych informacji na temat statusu lotów i nieudawanie się na lotnisko, dopóki nie otrzymają potwierdzenia zmienionej godziny odlotu" - zakomunikował operator lotniska Airports of Mauritius (AML). Turystów przebywających na wyspie poproszono, aby nie zbliżali się do brzegu oceanu.
Decyzję o zamknięciu lotniska podjęła również sąsiednia, należąca do Francji, wyspa Reunion.
Władze obu wysp nakazały mieszkańcom pozostanie w domach i przygotowanie się na przerwy w dostawie prądu oraz wody i korzystanie z telefonów tylko wtedy, gdy jest to "absolutnie konieczne".