Grupy młodzieży zaatakowały policjantów w zamieszkanej głównie przez imigrantów dzielnicy Husby na zachodzie Sztokholmu. Młodzież - rozwścieczona zastrzeleniem 13 maja przez policję 69-latka - podpaliła samochody i budynek parkingu.
W zamieszkach brało udział około 50 osób. Doszło do nich w dzielnicy mającej ok. 11 tys. mieszkańców. 80 proc. z nich to pierwsze lub drugie pokolenie imigrantów.
Policja poinformowała, że pojawiła się w Husby po telefonach o podpalaniu samochodów przez gangi młodocianych. Gdy przybyła na miejsce, została obrzucona kamieniami przez zamaskowanych napastników. Trzech funkcjonariuszy zostało rannych.
Mieszkańcy Husby twierdzą, że zebrali się, żeby zaprotestować przeciwko zastrzeleniu 13 maja 69-letniego mężczyzny. Według nich policja odpowiedziała na protest, wysyłając oddziały specjalne, które otoczyły okolicę.
Zrzeszająca mieszkańców sztokholmskich przedmieść organizacja Megafonem twierdzi, że policja była wyjątkowo brutalna. Użyła wobec protestujących pałek i szczuła ich psami. Podczas zajść ewakuowano na kilka godzin jeden z okolicznych budynków. W sumie podpalono około dziesięciu samochodów, powybijano szyby w oknach dwóch szkół i kilku okolicznych sklepów. Policja nikogo nie zatrzymała.
Według policji, zastrzelony w połowie maja mężczyzna był Europejczykiem. Dokładnie nie sprecyzowano jednak jego narodowości. Jak wynika z wewnętrznego dochodzenia, został on zastrzelony w samoobronie, ponieważ zaatakował policję nożem, kiedy ta wkroczyła do domu, gdzie zabarykadował się z kobietą.
Organizacja Megafonen skrytykowała policję za to, że początkowo podała nieścisłą informację o przewiezieniu postrzelonego mężczyzny do szpitala. Według Megafonen mieszkańcy widzieli, jak ciało przewożono karawanem z miejsca zdarzenia kilka godzin po strzelaninie, co policja później potwierdziła.