W wygłoszonym we wtorek orędziu o stanie państwa prezydent USA Donald Trump uderzał w pojednawcze wobec opozycji tony, ale też pokazał, że nie zamierza iść na ustępstwa w sprawie imigracji i muru na granicy z Meksykiem - ocenia w środę amerykańska prasa.
"W przemówieniu, które wahało się między pojednaniem a konfrontacją, Trump zaprezentował się jako przywódca, który potrafi działać ponad partyjnymi podziałami, choć jednocześnie naciskał na parlamentarzystów w sprawie zbudowania muru" na granicy - wskazuje "New York Times".
Gazeta zauważa, że Trump nie odniósł się wprost do "spraw, które mogą jeszcze zdominować ten rok", np. śledztwa specjalnego prokuratora Roberta Muellera w sprawie "Russiagate" czy równoległych dochodzeń, jakie Demokraci w Izbie Reprezentantów zamierzają wszcząć w sprawie możliwych powiązań między jego sztabem wyborczym a Rosją oraz wysiłków podejmowanych w celu utrudnienia podobnych śledztw.
"NYT" podkreśla, że Trump wygłosił swoją przemowę w kluczowym dla siebie czasie, tj. w połowie prezydentury, gdy "próbuje odzyskać poparcie po porażce w wyborach do Kongresu, w których Demokraci odzyskali kontrolę nad Izbą Reprezentantów, a on sam nie zdołał wykorzystać częściowego paraliżu rządu federalnego, by zapewnić finansowanie granicznego muru".
Według gazety, powołującej się na osoby zbliżone do sprawy, Trump na etapie przygotowywania wystąpienia "narzekał, że jego ton jest zbyt łagodny wobec Demokratów" i odrzucał sugestie doradców, by w przemowie zawarł gratulacje dla nowej przewodniczącej Izby Reprezentantów, Demokratki Nancy Pelosi, z którą popadł w konflikt z powodu shutdownu.
Apele Trumpa o jedność "niemal na pewno" zostaną zignorowane - ocenia "NYT", wskazując, że "nawet Republikanie krytykowali go ostatnio za plany wycofania amerykańskich oddziałów z Syrii i Afganistanu, podczas gdy kierownictwo partii nalegało, by nie wprowadzał stanu wyjątkowego, próbując zbudować mur z obejściem Kongresu".
Dziennik zauważa, że orędziu towarzyszył "polityczny teatr". Wskazuje, że obóz prezydencki zaprosił na wystąpienie m.in. weteranów II wojny światowej, policjanta postrzelonego podczas ataku na synagogę w Pittsburghu oraz "wzruszonych krewnych pary zabitej przez nielegalnego imigranta", a także niejakiego Joshuę Trumpa, ucznia, nad którym według Białego Domu "znęcano się w szkole z powodu jego nazwiska". Z kolei na zaproszenie Demokratów zjawili się m.in. kontrolerzy ruchu lotniczego, którzy z powodu shutdownu przez ponad miesiąc nie dostawali pensji, nielegalni imigranci zatrudnieni w obiektach należących do Trumpa oraz transseksualni żołnierze, którzy w myśl proponowanych przez Trumpa przepisów zostaną wykluczeni z pełnienia służby.
"Wall Street Journal" zwraca uwagę, że poza obietnicą zlikwidowania AIDS i chorób nowotworowych u dzieci w przemówieniu Trumpa znalazło się mało nowych propozycji, a znaczną część wystąpienia prezydent poświęcił imigracji. Gazeta zauważa, że kwestia ta "kładzie się cieniem nie tylko na obecnej debacie, ale też w znacznej mierze na prezydenturze Trumpa".
"WSJ" zaznacza jednocześnie, że Trump wskazał co najmniej dwie kwestie, w których możliwe jest ponadpartyjne porozumienie - plan poprawy krajowej infrastruktury oraz nową inicjatywę na rzecz obniżenia kosztu leków na receptę.
"Washington Post" zauważa, że prezydent rozpoczął i zakończył przemowę w pojednawczym tonie, "sprzecznym z jego wypowiedziami i działaniami". "Prezydent, który z dumą atakuje swoich wrogów, naśmiewa się z politycznych przeciwników i uważa się za jednego z najlepszych na świecie taktyków", we wtorek apelował do Kongresu, by "porzucił politykę odwetu, sprzeciwu i rozliczeń, a zwrócił ku nieograniczonemu potencjałowi współpracy, kompromisu i wspólnego dobra" - pisze dziennik.
Zaznacza przy tym, że zaledwie kilka godzin przed wystąpieniem w Kongresie Trump na tradycyjnym, nieformalnym lunchu off the record z udziałem dziennikarzy telewizyjnych prowadzących programy informacyjne w niewybredny sposób krytykował polityków Partii Demokratycznej.
Według cytowanych przez "WP" i "NYT" źródeł prezydent miał przywódcę demokratycznej mniejszości w Senacie Chucka Schumera nazwać "paskudnym s...synem", byłego wiceprezydenta Joe Bidena określić jako "głupka", a o gubernatorze Wirginii Ralphie Northamie powiedzieć, że "dusił się jak pies", gdy na konferencji prasowej zaprzeczał, jakoby znajdował się na rasistowskim zdjęciu w podręczniku medycyny. O ostatniej książce napisanej przez zmarłego w zeszłym roku republikańskiego, krytycznego wobec jego administracji senatora Johna McCaina Trump miał powiedzieć, że okazała się "porażką" - mimo że, jak wskazuje "WP", pozycja ta znalazła się na liście bestsellerów "New York Timesa". Według "WP" ważne były też tematy, których w orędziu zabrakło - takich jak rosnący dług publiczny, programy socjalne, plan pokojowy dla Bliskiego Wschodu, który miał opracować jego doradca, a prywatnie zięć Jared Kushner czy plan walki z przemocą z użyciem broni palnej.