Prowadzący śledztwo w sprawie śmierci znanego białoruskiego, rosyjskiego i ukraińskiego dziennikarza Pawła Szeremeta, skłaniają się ku wersji, że to właśnie on był celem zamachu, w którym zginął w środę w Kijowie - podał tygodnik "Dzerkało Tyżnia". Według tygodnika, który powołuje się na źródło w organach ścigania, kijowska prokuratura odrzuciła wersję, jakoby celem była szefowa gazety internetowej "Ukraińska Prawda" Ołena Prytuła, właścicielka auta, w którym podłożono bombę.
O tym, że zamach był wymierzony w Szeremeta, świadczyć mają wstępne informacje uzyskane przez zespół dochodzeniowy podczas badania ciała i wraku samochodu.
Obliczenia były rzetelne i kompetentne. Materiał wybuchowy obliczono tylko dla kierowcy, aby nie ucierpiał nikt siedzący obok. (...) To było polowanie na ofiarę zabójstwa - powiedział informator tygodnika.
Jak wyjaśnił, dziennikarz, który jechał sam, nie miał żadnych szans na przeżycie, gdyby jednak w samochodzie był jeszcze ktoś inny, przeżyłby.
Obecnie śledczy zajmują się trzema podstawowymi wersjami motywów zabójstwa Szeremeta, takimi jak działalność zawodowa, osobiste animozje i tzw. rosyjski ślad.
44-letni Szeremet zginął, kiedy wybuchła bomba podłożona w samochodzie, którym jechał przez centrum Kijowa. Szeremet i Prytuła, którzy prywatnie byli parą, w ostatnim czasie skarżyli się na to, że są śledzeni.
(abs)