Sąd Najwyższy Mauritiusu, wyspiarskiego państwa na Oceanie Indyjskim, zniósł wprowadzone jeszcze w czasach kolonialnych przepisy zakazujące współżycia osób tej samej płci - przekazała agencja Reutera.
Orzekając w dwóch sprawach wniesionych przez przedstawicieli społeczności homoseksualnej, Sąd Najwyższy ocenił, że przepisy sekcji 250. kodeksu karnego, sięgające 1898 roku, gdy Mauritius był brytyjską kolonią, są niezgodne z konstytucją.
Według tych przepisów za "sodomię" groziło do pięciu lat więzienia.
"Sekcja 250. nie została na Mauritiusie wprowadzona, by odzwierciedlić jakiekolwiek rodzime maurytyjskie wartości, lecz została odziedziczona jako część naszej historii kolonialnej po Wielkiej Brytanii" - napisano w uzasadnieniu orzeczenia.
Great news from Mauritius The Supreme Court has legalised same-sex relations by abolishing a colonial-era law that previously criminalised them. pic.twitter.com/3EFkfssEvw
amnestyOzOctober 5, 2023
Decyzję z zadowoleniem przyjęła UNAIDS, agencja ONZ ds. zwalczania HIV i AIDS.
Mężczyźni, którzy uprawiają seks z mężczyznami, będą mieli znacznie łatwiejszy dostęp do usług medycznych i społecznych, których potrzebują, bez obaw o aresztowanie czy kryminalizację - powiedziała regionalna dyrektorka UNAIDS Anne Githuku-Shongwe.
Reuters kontrastuje tymczasem orzeczenie sądu na Mauritiusie z odwrotną tendencją na kontynencie afrykańskim, zwłaszcza w Ugandzie, gdzie wprowadzono w maju jedne z najsurowszych na świecie przepisów przeciwko homoseksualizmowi.
W niektórych przypadkach grozi tam za to kara śmierci.
Mimo szerokiej krytyki tego posunięcia parlamentarzyści w kilku innych afrykańskich krajach, w tym w Kenii, Tanzanii i Sudanie Południowym, zabiegają o wprowadzenie podobnych przepisów u siebie.
Zwolennicy zakazu twierdzą, że współżycie osób tej samej płci jest nienaturalne, a Afrykanie muszą przeciwstawić się zachodnim wartościom zagrażającym ich zdaniem porządkowi społecznemu.
Papież Franciszek zasugerował otwarcie wobec kwestii udzielania przez księży błogosławieństwa parom osób tej samej płci, pod warunkiem, że będzie to miało charakter ograniczony, a każdy przypadek będzie osobno rozpatrywany i nie będzie mylony z udzieleniem ślubu. Tak odpowiedział pięciu konserwatywnym kardynałom, którzy przedstawili mu swoje wątpliwości.
Stanowisko to papież zaprezentował odpowiadając kardynałom z kilku krajów, którzy zgłaszają zastrzeżenia do jego nauczania, publikując zbiór swoich wątpliwości w formie pytań (po łacinie: Dubia). Postawili je kardynałowie: Walter Brandmueller, Raymond Leo Burke, Juan Sandoval Íniguez, Robert Sarah i Joseph Zen Ze-kiun.
Pytania kardynałów i odpowiedzi papieża zostały opublikowane na stronie internetowej Dykasterii Nauki Wiary i portalu Vatican News.
Wątpliwości purpuratów dotyczą kwestii, jakie zostaną poruszone na rozpoczynającym się w środę w Watykanie synodzie biskupów na temat synodalności w Kościele.
Jedno z pytań odnosi się do możliwości udzielania przez kapłanów błogosławieństwa związkom osób tej samej płci oraz tego, czy nie byłoby ono sprzeczne z nauczaniem Kościoła.
Franciszek odpowiedział przypominając, że "Kościół ma bardzo jasną koncepcję małżeństwa: związku wyłącznego, stabilnego i nierozerwalnego między mężczyzną i kobietą". "Tylko taki związek można nazwać małżeństwem" - dodał.
Z tego powodu, wyjaśnił papież, "Kościół unika wszelkiego obrzędu czy sakramentu, który mógłby stać w sprzeczności z tym przekonaniem i sugerować, że za małżeństwo uznaje się to, co nim nie jest". "W relacjach z osobami nie należy tracić miłości duszpasterskiej, która musi przenikać wszystkie nasze decyzje i postawy" - zaznaczył.
Dodał: “Obrona obiektywnej prawdy nie jest jedynym wyrazem tej miłości; składa się na nią także uprzejmość, cierpliwość, zrozumienie, czułość i dodawanie otuchy. Dlatego nie możemy być sędziami, którzy tylko negują, odrzucają, wykluczają".
Franciszek wskazał: "Roztropność duszpasterska musi odpowiednio rozeznać, czy istnieją formy błogosławieństwa, o które prosi jedna lub więcej osób i które nie przekazują błędnej koncepcji małżeństwa". “Kiedy prosi się o błogosławieństwo, wyraża się prośbę o pomoc do Boga, błaganie o to, by móc lepiej żyć, zaufanie do Ojca, który może nam w tym pomóc" - napisał papież odpowiadając kardynałom.
W dalszej części swej odpowiedzi zwrócił uwagę na to, że "choć z jednej strony są sytuacje, które z obiektywnego punktu widzenia nie są moralnie do przyjęcia, ta sama miłość duszpasterska nakazuje nam, by nie traktować po prostu jako grzeszników innych osób, których wina czy odpowiedzialność może być umniejszona przez różne czynniki, wpływające na jej subiektywne przypisywanie".
"Decyzje, które w określonych okolicznościach mogą stanowić część roztropności duszpasterskiej nie muszą koniecznie stać się normą. A zatem nie jest właściwe to, by diecezja, Konferencja Episkopatu czy jakakolwiek inna struktura wprowadziła na stałe i oficjalnie procedury czy obrzędy dla każdego rodzaju tej kwestii, ponieważ to, co stanowi część rozeznania praktycznego w obliczu konkretnej sytuacji nie może być podnoszone do rangi normy" - wyjaśnił papież.
W ten szczegółowy sposób odniósł się do kwestii błogosławieństwa dla par osób tej samej płci, które staje się dość powszechną praktyką w Niemczech.