Dziesiątki tysięcy osób protestują przeciwko gruzińskiemu rządowi w piątek wieczorem w Tbilisi. To kolejna masowa demonstracja po ogłoszeniu przez władze Gruzji zawieszenia rozmów o wstąpieniu do UE. Policja zaczęła używać przeciwko zgromadzonym armatek wodnych.
Według świadków manifestantów jest więcej niż w czwartek - przekazał serwis Echo Kawkaza (filia Radia Swoboda). Aleja Rustawelego przed parlamentem jest zablokowana.
Niedaleko od parlamentu przygotowane są siły specjalne i sprzęt do tłumienia demonstracji.
BREAKING: A new protest has begun in #Tbilisi following the government's announcement yesterday to freeze #EU accession talks until 2028According to "Paper Kartuli", several hundred students have gathered near the parliament on Rustaveli Avenue, blocking traffic on the... pic.twitter.com/FucGTHnRk1
nexta_tvNovember 29, 2024
Policja zaczęła używać przeciwko zgromadzonym armatek wodnych.
Manifestacje trwają też w innych gruzińskich miastach, w tym w Batumi i Kutaisi.
Nocą z czwartku na piątek, około godz. 2, funkcjonariusze zaczęli pacyfikować protest, używając m.in. armatek wodnych i gazu łzawiącego.
Według oficjalnych danych zatrzymano 43 osoby, a kilkudziesięcioro uczestników demonstracji zostało poszkodowanych, w tym około 20 dziennikarzy - poinformował portal NewsGeorgia.
Premier Irali Kobachidze podziękował policji za to, że "zapobiegła przemocy i zaprowadziła porządek na alei Rustawelego" i uznał, że wczorajsze zajścia to efekt "wcześniej zorganizowanej i zaplanowanej przez radykalną opozycję przemocy".
W telewizyjnym oświadczeniu prezydent Gruzji Salome Zurabiszwili oceniła, że trwające od czwartku protesty to "ruch bezprecedensowy".
To oczywiste, że nikt nie chce zaakceptować zrusyfikowanej Gruzji; Gruzji pozbawionej konstytucji, czy Gruzji w rękach nielegalnego rządu i parlamentu - cytuje wystąpienie liderki gruzińskiego państwa serwis OC Media.
Mogę powiedzieć, że dzisiaj rozpoczął się ruch oporu - dodała Zurbiszwili i podkreśliła, że jego celem jest powrót Gruzji na unijną ścieżkę poprzez ponowne rozpisanie wyborów parlamentarnych. Wyników głosowania z ub. miesiąca, które oficjalnie wygrało rządzące Gruzińskie Marzenie, nie uznaje ani głowa państwa, ani gruzińska opozycja.
Zurabiszwili wezwała policję prewencyjną, by "nie podnosiła ręki" na protestujących.
Kilkudziesięciu pracowników gruzińskiego ministerstwa obrony wydało w piątek wspólne oświadczenie, sprzeciwiając się decyzji rządu o zawieszeniu rozmów na temat wstąpienia kraju do UE. W dokumencie wyrazili poparcie dla proeuropejskiego kursu Gruzji.
"To właśnie europejska i euroatlantycka integracja jest bezalternatywnym sposobem na dalsze wzmocnienie bezpieczeństwa kraju i wzmocnienie jego suwerenności oraz jest głównym priorytetem polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, co jest zapisane w konstytucji Gruzji (...)" - podkreślono we wspólnym oświadczeniu podpisanym przez ponad 40 pracowników ministerstwa obrony.
Wcześniej około stu pracowników gruzińskiego MSZ podpisało list otwarty przeciwko decyzji rządu w Tbilisi. Wiceprzewodnicząca parlamentu uznała, że powinni odejść z pracy.
30 października Komisja Europejska poinformowała o zawieszeniu procesu akcesyjnego z Gruzją i zapowiedziała, że nie zaleci przywrócenia go, jeśli władze w Tbilisi nie zaczną przestrzegać unijnych wartości, w tym nie wyjaśnią nieprawidłowości podczas październikowych wyborów parlamentarnych.
W czwartek premier Irali Kobachidze oznajmił, że Gruzja sama zawiesza do 2028 r. rozmowy o członkostwie.