Około 20 tysięcy osób demonstrowało przed siedzibą parlamentu w stolicy Gruzji Tbilisi na rzecz ustąpienia prezydenta Micheila Saakaszwilego, oskarżanego o łamanie zasad demokracji i wywołanie ubiegłorocznej przegranej wojny z Rosją o Osetię Południową.
Przywódcy opozycji twierdzą, że organizowane od ubiegłego tygodnia demonstracje będą kontynuowane aż od skutku. W czwartek, w pierwszym dniu obecnej kampanii protestacyjnej, w centrum Tbilisi zgromadziło się około 60 tys. ludzi, w piątek 20 tys., zaś w sobotę 5 tys.
Według krytyków prezydenta, który objął urząd w następstwie "rewolucji róż" z 2003 roku, Saakaszwili zmonopolizował swą władzę i stosuje naciski wobec wymiaru sprawiedliwości oraz mediów.
Dyplomaci w Tbilisi powątpiewają, czy sojusz kilkunastu partii opozycyjnych zdoła utrzymać jedność lub zmobilizować wystarczającą liczbę osób dla obalenia 41-letniego Saakaszwilego. Zdaniem analityków, rządzący prezydencki Zjednoczony Ruch Narodowy cieszy się nadal znacznym poparciem społecznym, a w obliczu globalnego kryzysu wielu znużonych politycznymi przepychankami Gruzinów z sympatią reaguje na rządowe hasła ustabilizowania kraju.