Za 6-7 miesięcy Iran w 90 proc. ukończy proces wzbogacania uranu. Może on posłużyć do produkcji bomby - alarmuje premier Izraela Benjamin Netanjahu. Jednocześnie zaapelował do USA o wyznaczenie Iranowi "czerwonej linii" ws. jego programu atomowego. "Granicę należy wyznaczyć, zanim będzie za późno" - podkreślił Netanjahu w programie "Meet the Press" telewizji NBC.
Izrael domaga się od USA, by wyznaczyły Iranowi nieprzekraczalną granicę w rozwijaniu programu atomowego. Gdyby Teheran mimo to dalej dążył do wyprodukowania bomby atomowej, Izrael i USA miałyby przypuścić atak militarny na irańskie instalacje nuklearne.
Administracja Baracka Obamy dotychczas wstrzymywała się od podobnych deklaracji, w zamian podkreślając wagę wysiłków dyplomatycznych. Sekretarz stanu USA Hillary Clinton podkreśliła w jednej z wypowiedzi, że "USA nie będą wyznaczały terminów w dalszych stosunkach dyplomatycznych z Iranem". Z kolei szef resortu obrony Leon Panetta ocenił, że jeśli Iran postanowi zbudować bombę atomową, USA będą miały nieco ponad rok, żeby go powstrzymać, i potrafią to zrobić.
Iran odrzuca oskarżenia wspólnoty międzynarodowej o potajemne dążenie do uzyskania broni jądrowej. Twierdzi, że wzbogacony uran jest mu potrzebny jako paliwo do reaktora doświadczalnego służącego celom cywilnym. Rada Bezpieczeństwa ONZ ostrzegła Iran przed kontynuowaniem prac nad programem atomowym w sześciu rezolucjach, z których cztery obwarowane są sankcjami.
Justyna Satora