Dwa pociągi zderzyły się koło Amsterdamu w sobotę wieczorem. Ponad 100 osób zostało rannych, w tym 51 ciężko. Nie ma informacji o ofiarach śmiertelnych. Nie wiadomo, jak doszło do wypadku.
51 osób - według rzecznika holenderskiej policji Eda Kraszewskiego - "jest ciężko lub bardzo ciężko rannych", 70 odniosło lżejsze obrażenia. Najczęstsze to złamania i skaleczenia szkłem. Wcześniej informowano, że 60 osób zostało rannych, w tym 20 poważne.
Lokalna telewizja pokazała zdjęcia z miejsca wypadku. Składy zderzyły się czołowo, ale zniszczenia nie są wielkie. Wagony, które znajdowały się na przodzie pociągu dalekobieżnego, mają zmiażdżone lub zniekształcone drzwi wejściowe. Pociągi nie wypadły z torów.
Tymczasem - jak powiedział rzecznik - to, iż wagony były bardzo obszerne sprawiło, że obrażenia wielu pasażerów są bardzo poważne. Wskutek zderzenia niektórzy z nich przelecieli przez cały wagon, uderzając w ściany i innych pasażerów. Jedna z kobiet opowiadała, że tuż przed kolizją jeden z pociągów dał długi sygnał dźwiękowy. Potem był huk i krzyki przerażonych ludzi. Jej zdaniem, pierwsza pomoc nadeszła już 8 minut po katastrofie.
Do kolizji dwóch pociągów doszło około godziny 18:30. Na miejsce od razu wezwano helikopter ratowniczy, karetki pogotowia i wozy strażackie. W sobotę późnym wieczorem wszystkich pasażerów udało się wydostać z pociągów. Na razie nie wiadomo, co doprowadziło do tej tragedii. Pojawiają się jednak spekulacje, że prawdopodobnie jeden z maszynistów zignorował czerwone światło.
Pociąg dalekobieżny jechał z Den Helder do Nijmegen. Natomiast podmiejski pociąg Amsterdamu do Uitgeest.