Burze, które przetoczyły się przez północny wschód Stanów Zjednoczonych, spowodowały śmierć dziewięciu osób, a trzy uznano za zaginione. Tysiące ludzi musiało opuścić swe domy.
Władze Nowego Jorku przygotowały plan alarmowy na wypadek katastrofy podobnej do spowodowanej przez zeszłoroczny huragan Katrina w Nowym Orleanie.
Do środy rano policja i ekipy ratunkowe ewakuowały mieszkańców 500 apartamentów i 700 domów w Rockville, w stanie Maryland w pobliżu jeziora Needwood, którego poziom podniósł się o 7,6 metra ponad zwykły. Gdyby pękła tama na jeziorze, woda zalałaby część pobliskich terenów na wysokość ponad 6 metrów - twierdzą władze.
W południowo-środkowej części stanu Nowy Jork woda zerwała 56 km drogi w okolicach Bingham i zmyła dwa mosty - podała policja. W stanie Nowy Jork zginęły dwie osoby. Zła pogoda była też przyczyną wypadków drogowych, w których zginęła jedna osoba w Pensylwanii i jedna w Marylandzie.
Na wybrzeżu Nowego Jorku od 1985 roku nie było wystąpił huragan, a ostatni raz bezpośrednio na Manhattan huragan spadł w XIX wieku. Jednak - według meteorologów - północno-wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych może w przyszłości dotknąć taka ekstremalna sytuacja pogodowa, zwłaszcza że wody w Atlantyku stają się coraz cieplejsze.
Według czasopisma "New Scientist", gdyby doszło do huraganu blisko nowojorskiej metropolii, masy wody spiętrzone na wysokość ośmiu metrów n.p.m. mogłyby zalać południe Manhattanu, część Brooklynu i Jersey City.