Służyłem w oddziałach Waffen SS, ale nie popełniłem żadnej zbrodni - powiedział Günter Grass. Niemiecki pisarz przyznał w wywiadzie telewizyjnym, że być może źle zrobił, czekając ponad 60 lat z ujawnieniem swej przeszłości. Dodał też, że nie zamierza zrzekać się honorowego obywatelstwa Gdańska.
- To tkwiło we mnie bardzo głęboko. Ale nie jestem w stanie wytłumaczyć, dlaczego tak późno się przyznałem. Ten temat zawsze mnie zajmował, zawsze tkwił w mojej głowie. Ale byłem też przekonany, że to, co robiłem po wojnie jako pisarz, jako obywatel tego kraju, jest przeciwieństwem mojej młodości z czasów propagandy nazistowskiej. Wydawało mi się, że to wystarczy - mówił pisarz.
Grass w wywiadzie dla telewizji ARD podkreślił, że po jego wyznaniu uczyniono z niego persona non grata. Noblista zaznaczył, że to co uczynił po II wojnie światowej zostało teraz poddane wątpliwości.
Pisarz przyznał się, że w czasie II wojny światowej służył w dywizji pancernej Waffen-SS „Frundsberg”. Waffen-SS, jako część SS, została uznana w 1946 roku przez Trybunał w Norymberdze za organizację zbrodniczą.
Inna wątpliwość dotyczy motywów wyznania Grassa wygłoszonego właśnie teraz. Jedna z niemieckich gazet napisała, że pisarz chciał w ten sposób uprzedzić ujawnienie faktu służby w Waffen-SS z innych źródeł - w przyszłym roku odtajnione mają zostać archiwa Stasi.
Günter Grass stwierdził w wywiadzie, że nie odda honorowego obywatelstwa miasta Gdańsk. Pisarz podkreślił, że tytuł ten przyznano mu przede wszystkim za jego publikacje i budowanie mostów pomiędzy Polską a Niemcami.
Na innego Grassa stawialiśmy - komentuje Lech Wałęsa, który wezwał Grassa do zrzeczenia się tytułu. Rozważamy, by się spotkać może na grobie mojego ojca, który został przez wojnę zniszczony. Szkoda mi. Ja go podziwiam, za tą odwagę, że to zrobił. Tak tylko zostaje, że na innego Grassa stawialiśmy - powiedział dla radia RMF FM Lech Wałęsa.
Problem polega na tym, że gdyby napisał: „No dobrze, wreszcie rozliczyłem się z przeszłością, ale teraz co ja zrobię właśnie z tym Gdańskiem, Noblem? Jak ja przekonam przyjaciół moich, żeby mnie zrozumieli?”. Gdyby coś takiego napisał, to byłaby szansa. A tak to jest obawa, że on to zrobił, żeby mieć większy nakład książki - uważa były prezydent.