Rosyjski Gazprom chciałby, aby zamiast planowanych 7,5 miliarda metrów sześciennych gazu rocznie Polska kupowała 10 mld w okresie do 2014 roku, a w kolejnych ośmiu latach import jeszcze wzrósłby - dowiedziała się "Rzeczpospolita". Przyjęcie tej "oferty" oznaczałoby rezygnację z budowy gazoportu lub rurociągu do Danii, które miały nasz kraj częściowo uniezależnić od rosyjskich dostaw.
Ta propozycja nie powinna dziwić, strona rosyjska chce najwyraźniej skorzystać z okazji, czyli niekorzystnej sytuacji, w jakiej Polska znalazła się jako importer gazu - mówi były prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa Andrzej Lipko.
Atuty są po stronie rosyjskiej, bo to Polsce zależy na czasie i nie ma innej możliwości sprowadzenia dodatkowego gazu w tym roku. Ale nasz kraj będzie potrzebował dodatkowych dostaw tylko przez 5-6 lat, czyli do czasu zrealizowania projektów dywersyfikacyjnych, tj. gazoportu w Świnoujściu i rurociągu do Danii.