Boris Johnson, jeden z polityków, którzy prowadzili kampanię za Brexitem, został szefem brytyjskiej dyplomacji. Decyzja ta jest komentowana na całym świecie. Media piszą o "gafogennym" Johnsonie, wytykając mu wszystkie "niedyplomatyczne stwierdzenia", które padły z jego ust. Opinie o nowym ministrze spraw zagranicznych zebrał portal BBC.
Jedną z gazet, która przywołuje kontrowersyjne wypowiedzi polityka jest "The Washington Post". Dziennik przypomina m.in., jak Johnson wychwalał prezydenta Syrii Baszara al-Asada za jego walkę z terrorystami z Państwa Islamskiego, nie wspominając jednocześnie o jego działaniach wymierzonych w syryjskich cywilów.
Z kolei francuski "Le Figaro" twierdzi, że "legendarny" Johnson sprawia wrażenie, że "kieruje nim oportunizm". Dziennik wytyka byłemu burmistrzowi Londynu m.in. zmianę zdania w sprawie małżeństw osób homoseksualnych i wejścia Turcji do Unii Europejskiej.
W Niemczech "Der Spiegel" nazywa Johnsona "kontrowersyjnym politykiem" i podkreśla, że to w dużej mierze dzięki jego kampanii Wielka Brytania zdecydowała o opuszczeniu Wspólnoty. Niemiecka dziennikarka Laura Schneider wskazuje na pewne "rozbawienie" w związku z powołaniem Johnsona na stanowisko szefa dyplomacji.
Rosyjski portal ria.ru podkreśla, że jest on "jednym z najbardziej ekscentrycznych polityków w Wielkiej Brytanii" i "wie, jak zaskakiwać".
W komentarzu w australijskim "The Australian" określono natomiast Johnsona mianem "gafogennego". Gazeta wylicza wszystkie niedyplomatyczne zachowania polityka. Przywołuje m.in., jego wypowiedź dotyczącą kandydatki na prezydenta USA. O Hillary Clinton mówił, że jest "niczym sadystyczna pielęgniarka ze szpitala psychiatrycznego". Te słowa padły w 2007 roku. Johnson wycofał się z nich rok temu, tuż przed spotkaniem z Clinton.
Co jeszcze na sumieniu ma Boris Johnson? Polecamy blog naszego korespondenta w Londynie, Bogdana Frymorgena.
(abs)