Czy na francuską scenę polityczną wróci Napoleon? Praprawnuk sławnego cesarza wystartuje w niedzielę w wyborach parlamentarnych – to centrysta Charles Napoleon.
Marek Gładysz: Pana nazwisko znane jest na całym świecie. Cesarskie korzenie ułatwiają panu karierę polityczną czy może raczej utrudniają?
Charles Napoleon: Z jednej strony, ułatwia mi to zadanie, bo każdy od razu mnie zapamiętuje. Ludzie szepczą: „O patrzcie! To pan Napoleon!”. Nie muszę więc nikomu powtarzać dwa razy mego nazwiska. Z drugiej jednak strony, powoduje to nieporozumienia, bo wielu ludzi myśli, że jestem zwolennikiem silnej, autorytarnej władzy. A to nieprawda. Nie jestem bonapartystą. Wierzę, że najlepszym ustrojem jest demokratyczna republika w łonie jednoczącej się Europy.
Marek Gładysz: W ostatnich latach francusko-polskie relacje nie były najlepsze. Co pana zdaniem trzeba zrobić, żeby je poprawić?
Charles Napoleon: Chciałbym, żeby młodzi Polacy masowo przyjeżdżali do Francji, bo nie boję się polskiego hydraulika. Wręcz przeciwnie, uważam, że Polska jest ogromną szansą dla Europy. To wielki kraj, od którego wiele możemy się nauczyć. Dyplomatyczne nieporozumienia są przejściowe. Jestem pewien, że w najbliższych latach wspólnie uda nam się je rozproszyć
Pierwsza tura wyborów parlamentarnych we Francji odbędzie się w najbliższą niedzielę, druga – za tydzień. Według najnowszych sondaży największe szansę na zwycięstwo ma rządząca centroprawica. Ma ona mieć w nowym Zgromadzeniu Narodowym ok. 410-460 foteli. Socjaliści mogą liczyć tylko na około 100-130 mandatów.