Sąd Krajowy w Darmstadt skazał na pięć lat i sześć miesięcy pozbawienia wolności nauczycielkę, która niesłusznie oskarżyła swego kolegę z pracy o gwałt. Mężczyzna odbył całą pięcioletnią karę więzienia; zmarł, żyjąc z zasiłku, rok temu.
Wymiar sprawiedliwości chętnie przeprosiłby Horsta Arnolda za pomyłkę sądową - powiedziała sędzia Barbara Bunk, podkreślając, że oskarżenie o gwałt, na podstawie którego skazano go 11 lat temu, były nieprawdziwe. Nikt nie zwróci mu straconych lat - przyznała sędzia. O wyroku poinformował w niedzielę niemiecki tygodnik "Der Spiegel".
Nauczycielka biologii i niemieckiego Heidi K. oskarżyła w 2001 roku Arnolda o gwałt, do którego miało dojść na terenie szkoły. Sąd skazał mężczyznę na pięć lat więzienia. Arnold odbył całą karę, ponieważ utrzymywał, że jest niewinny i odmówił poddania się terapii. Dopiero w 2011 roku, po interwencji adwokata, który dopatrzył się nieprawidłowości w pracy sądu, udało się doprowadzić do rewizji wyroku. Pomimo tego, władze zwlekały z decyzją o przywróceniu zrehabilitowanego do pracy, a także z wypłaceniem mu odszkodowania. Utrzymujący się z zasiłku socjalnego mężczyzna zmarł w zeszłym roku na zawał serca.
Sąd uznał w piątek 48-letnią nauczycielkę winną ciężkiego bezprawnego pozbawienia wolności. Kobieta obstaje przy swojej wersji wydarzeń. Powiedziała, że jest zszokowana wyrokiem.
Przewodnicząca składu sędziowskiego nazwała w uzasadnieniu wyroku "najbardziej przerażającym" fakt, iż kobieta nie miała żadnego powodu, by niesłusznie oskarżyć swego kolegę. Biegli stwierdzili u niej psychiczne zaburzenia, polegające na chorobliwym dążeniu do tego, by znaleźć się w centrum zainteresowania. By osiągnąć ten cel, skazana nie stroniła od wymyślania najbardziej nieprawdopodobnych historii. By uprawdopodobnić gwałt, kobieta sama okaleczyła się.
Niemiecka prasa pisze o wyjątkowo surowej karze. "Der Tagesspiegel" zwraca uwagę, że w sprawach o gwałt sędziowie z zasady solidaryzują się bezkrytycznie z ofiarami i nie biorą pod uwagę możliwości, że ofiary kłamią.
"Sędziowie uwierzyli w 2002 roku w ciemno Heidi K. Popełnili błąd, prześwietlając tylko życie Arnolda, a nie jego 'ofiary'. Taki wniosek nasuwa się z tego przygnębiającego przypadku" - pisze w konkluzji "Der Spiegel".
(abs)