Rozpoczęło się badanie wraku pojazdu, który dwa tygodnie temu zjechał z Drogi Napoleona i stoczył się w alpejską dolinę. To kolejna próba ustalenia przyczyn tragicznego wypadku polskiego autokaru pod Grenoble.

REKLAMA

Francuscy śledczy próbują przede wszystkim dowiedzieć się, co się stało z hamulcami polskiego autokaru. Świadkowie twierdzą, że kierowca próbował hamować na bardzo długim odcinku drogi, a z podwozia pojazdu sypały się iskry. Później krzyknął do pasażerów, że hamulce przestały działać. Powierzyłem zbadanie tego ekspertowi z Instytutu Poszukiwań Naukowych Żandarmerii, który jest jednym z najbardziej znanych i renomowanych instytutów, i który specjalizuje się w tego typu ekspertyzach – powiedział zastępca prokuratora w Grenoble Luc Fontaine.

Według prokuratury w Grenoble, z którą rozmawiał nasz francuski korespondent Marek Gładysz, na ostateczny raport po zbadaniu wraku autokaru trzeba będzie poczekać prawdopodobnie kilka tygodni.

Z kolei kilka miesięcy zajmie przygotowanie przez biegłych rekonstrukcji. Na zlecenie prokuratury ekspertyzą zajmują się biegli z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, którzy wizytowali miejsce tragedii.

Jak informuje szczeciński reporter RMF FM, kontener z prywatnymi rzeczami poszkodowanych w wypadku przyjedzie do Polski nie w sierpniu, ale dopiero we wrześniu. Przetransportuje go francuska policja.