Już dziś francuscy śledczy zbadają wrak polskiego autobusu, który rozbił się pod Grenoble. To pierwsze poważne oględziny zniszczonego autobusu. Wcześniej Francuzi skupili się na zabezpieczaniu śladów na miejscu wypadku i przesłuchiwaniu świadków.
Do tej pory zabezpieczone szczątki autokaru znajdowały się na terenie jednostki wojskowej. Autokar był specjalnie chroniony, ponieważ przy tego typu badaniach, ekspertyzach bardzo ważny jest nawet zapach - powiedziała prokurator Beata Nowakowska. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Pawła Żuchowskiego:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Prokuratorzy prowadzący śledztwo w sprawie katastrofy autokaru pod Grenoble uważają, że wciąż jest jeszcze za wcześnie na wskazanie, kto przyczynił się do wypadku.
Polscy śledczy, którzy wrócili w piątek z Francji, poinformowali na konferencji prasowej w Szczecinie, że prowadzone przez nich śledztwo dotyczy m.in. zachowania kierowcy i pasażerów autokaru. Ostateczne wyniki będą znane dopiero po zakończeniu postępowania prowadzonego przez stronę francuską i skonfrontowaniu zebranych tam materiałów ze zgromadzonymi przez polskich prokuratorów.
Prokuratorzy przesłuchali już 14 świadków. W postępowaniu biorą udział biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych z Krakowa, którzy zajmują się rekonstrukcją wypadku. Na konferencji podkreślono, że dalsze przesłuchania zależą od stanu zdrowia poszkodowanych w wypadku. We wszystkich przesłuchaniach uczestniczy psycholog, który ocenia stan psychiczny rannych i wiarygodność ich zeznań.
Do wypadku autokaru z polskimi pielgrzymami we francuskich Alpach doszło 22 lipca w godzinach rannych. Autokar uderzył na zakręcie w barierkę i stoczył się kilkadziesiąt metrów w dolinę rzeki. Podróżowało nim po europejskich sanktuariach maryjnych 50 osób - 47 pielgrzymów, dwóch kierowców i pilotka. Większość pochodziła z województwa zachodniopomorskiego. Zginęło 26 osób, 24 zostały ranne.