Prawie 200 amerykańskich samolotów pasażerskich skierowano do przeglądu technicznego. Linie lotnicze Southwest sprawdzają swoją flotę po tym, jak jedna z maszyn musiała awaryjnie lądować z powodu dziury w kadłubie. Wyrwa miała 30 centymetrów średnicy i pasażerowie mogli spoglądać przez nią w niebo.
Nie wiadomo co spowodowało dziurę w samolocie. Sprawa jest dość zagadkowa, bo uszkodzenie znajduje się w połowie długości kabiny, tuż nad głowami pasażerów. Gdyby samolot miał zderzyć się na przykład z ptakiem, zniszczenia byłyby z przodu maszyny lub w okolicach skrzydeł.
Linie lotnicze na razie unikają dyskusji o przyczynach awarii i podkreślają, że najważniejsze, że nic nie stało się pasażerom feralnego lotu. Doszło co prawda do dekompresji kabiny, ale 130 osób skorzystało z masek tlenowych, a piloci bezpiecznie posadzili maszynę na ziemi.
Jak mówią pasażerowie, wszystko działo się tak szybko i było tak zaskakujące, że w samolocie nie wybuchła nawet panika. Wszyscy spokojnie realizowali polecenia załogi i dopiero na płycie lotniska uświadomili sobie powagę sytuacji.