Polskim producentom mleka, którzy eksportują do Chin swoje wyroby mleczarskie, grozi odwet Pekinu za karne cła na chińskie elektryki. "Ryzyko jest poważne" - mówi w rozmowie z brukselską korespondentką RMF FM Agnieszka Maliszewska, prezes Polskiej Izby Mleka.
Polska - wraz z dziewięcioma innym państwami, w tym z Francją - głosowała w piątek "za" wprowadzeniem karnych ceł antydumpingowych na auta elektryczne z Chin.
Dzisiaj chińskie Ministerstwo Handlu ogłosiło pierwsze środki odwetowe wobec francuskich koniaków. Od piątku Chiny będą wymagać od importerów brandy złożenia depozytu w chińskich urzędach celnych, a to może być początek karnych ceł na francuskie koniaki.
To samo może spotkać polskich producentów mleka, którzy eksportują do Chin mleko w proszku, serwatkę i mleko UHT oraz sery, co stanowi 60 proc. eksportu polskiej żywności do Państwa Środka.
Ryzyko zamknięcia rynku dla europejskich, w tym polskich eksporterów wyrobów mleczarskich jest bardzo duże - ostrzega Maliszewska. Pekin od sierpnia prowadzi dochodzenie antysubsydyjne dotyczące produktów mleczarskich importowanych z unii, podobne do tego w sprawie francuskich koniaków. Sprawa może wkrótce zakończyć się podobnie - przyznaje Maliszewska.
Chiński rynek dla polskich producentów mleka jest bardzo perspektywiczny, ze względu na jego wielkość. Jego utrata będzie więc katastrofą dla polskich przedsiębiorców.
Producenci mleka mają żal do polskich władz, że nie zastanowiły się, co Polska może stracić głosując "za" cłami na chińskie auta. Od początku było wiadomo, że Chiny odpowiedzą retorsjami. Polska nie jest producentem elektryków, nie musi więc chronić się przed tanią chińską produkcją. Nasz kraj natomiast jest sporym eksporterem żywności.
Oczywiście ważne są wspólne działania w ramach UE, ale nie zapominajmy, gdzie mamy polskie interesy - zauważa Maliszewska i dodaje: Musimy także dbać o naszych rolników, o nasz przemysł rolno-spożywczy.
Wojna handlowa z Chinami nie jest jeszcze przesądzona, ale wisi na włosku. Komisja Europejska zapewnia, że nadal negocjuje z Pekinem. Ma czas do 30 października. Rozważne są różne opcje, między innymi ceny minimalne na chińskie elektryki. Jeżeli jednak nie dojdzie do kompromisu, to od listopada KE nałoży cła na auta elektryczne z Chin, które wyniosą nawet 45 procent. Wówczas posypie się domino kroków odwetowych, które dotkną także Polskę.