Dwaj polscy alpiniści zginęli w Alpach pod Matterhornem. Mężczyźni brali udział w 4-osobowej wyprawie. Na wysokości niemal 3,5 tys. metrów zaskoczyło ich nagłe pogorszenie pogody. Polacy wezwali pomoc – gdy nadeszła, by już jednak za późno.
Szwajcarska policja nie podaje nazwisk Polaków – wiadomo tylko, że mieli 24 i 25 lat. Pomoc wzywali w czwartek w nocy. Helikopter dotarł jednak na miejsce dopiero wczoraj wieczorem. Według informacji szwajcarskiej policji, mężczyźni już nie żyli.
Towarzyszące im dwie wyziębione kobiety trafiły do szpitala. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo – dowiaduje się RMF FM w polskim konsulacie w Szwajcarii. Kobiety są pod opieką psychologa.
Trzeba być dobrze przygotowanym i wyposażonym – to jest oczywiste. Trzeba sporo wiedzieć. Tutaj ekipa, która uległa wypadkowi – z tego co można wyczytać w doniesieniach agencyjnych – była nie na drodze normalnej ale na troszkę trudniejszej – na ścianie wschodniej, która jest jakimś tam przedsięwzięciem alpinistycznym. Nie ekstremalnym, nie bardzo wyczynowym, ale już zdecydowanie wspinaczkowym czystej wody - tłumaczy RMF Marcin Kacperek przewodnik wysokogórski z międzynarodowymi uprawnieniami.