Nowy skandal wywołał Gerard Depardieu w Rosji – donosi nadsekwański tygodnik „Le Canard Enchaine”. Gwiazdor obrzucił najgorszymi wyzwiskami wysłanniczkę francuskiej telewizji i krzycząc przepędził ją z hotelu w Moskwie!

REKLAMA

Gwiazdor, który uciekł przed drastyczną podwyżką podatków we Francji do Rosji, miał udzielić wywiadu francuskiej telewizji "i-Tele". Zamiast tego powitał dziennikarkę stertą wyzwisk, z których najłagodniejsze brzmiały "dziwka" i "chrzaniona idiotka". Depardieu był wściekły, bo w jednym z reportaży oskarżyła ona o łamanie praw człowieka jego - jak się wyraził - "bliskiego przyjaciela" - prezydenta Czeczenii Ramzana Kadyrowa, od którego aktor dostał w prezencie luksusowy apartament. Zaprosił zszokowaną kobietę do wspólnego obejrzenia razem jej reportażu słowami: "No chodź tutaj dziwko i zobacz, co zrobiłaś!". Następnie przegonił ją krzycząc z moskiewskiego hotelu, w którym miał udzielić wywiadu. Depardieu porównał francuskie media do fekaliów, bo - jego zdaniem - bez przyczyny plują one na Kadyrowa i Putina.

Francuskie media sugerują, że Depardieu był być może tym bardziej zdenerwowany, że zaczął odczuwać na własnej skórze realia życia codziennego w swojej nowej ojczyźnie - Rosji. Mikrobus odwożący go do hotelu wraz z innymi członkami ekipy kręconego w Moskwie i Groznym filmu "Turkus", w którym gra on z Elisabeth Hurley, zderzył się czołowo z taksówką prowadzoną przez szofera, który... nie miał prawa jazdy. Wszyscy pasażerowie odnieśli lekkie obrażenia - część z nich trafiła do szpitala. Gwiazdor nie mógł sam wrócić do hotelu, bo francuski sąd odebrał mu prawo jazdy za to, że jechał po pijanemu na skuterze w Paryżu.


"Putin jak Jan Paweł II"

Gerard Depardieu kontrowersyjnym wywiadzie porównał prezydenta Rosji Władimira Putina do... papieża Jana Pawła II. Chcę powiedzieć, co myślę o Putinie: rosyjski naród potrzebuje kogoś takiego - z rosyjskim temperamentem. Putin chce przywrócić ludziom trochę godności - powiedział Depardieu w wywiadzie dla prokremlowskiej "Komsomolskiej Prawdy". Dla mnie jest jak Francois Mitterrand czy Jan Paweł II - dodał.

W styczniu francuski gwiazdor spotkał się w czarnomorskim Soczi z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, od którego otrzymał rosyjski paszport. Kanał Pierwszy rosyjskiej telewizji pokazał wtedy zdjęcia, na których widać było jak prezydent i artysta obejmują się. Decyzją Putina francuski gwiazdor otrzymał rosyjskie obywatelstwo. Kreml podkreślił zasługi Depardieu dla kultury i kinematografii rosyjskiej.

W liście pokazanym przez rosyjską telewizję Depardieu oznajmił, że zwracał się o paszport rosyjski i cieszy się, że tę prośbę spełniono. Podkreślił swą sympatię do Władimira Putina i nazywa Rosję "wielką demokracją". Według kanału Pierwszego rosyjskiej telewizji list zawiera komentarz Depardieu. Tak, zwróciłem się o paszport i cieszę się, że dostałem zgodę - głosi tekst opublikowany po rosyjsku i francusku, zatytułowany: "Apel do dziennikarzy rosyjskich". Depardieu wyjaśnia, że "uwielbia Rosję, jej pisarzy, historię oraz ludzi w Rosji". Mój ojciec był swego czasu komunistą i słuchał Radia Moskwa. To także część mojej kultury - dodaje w liście.

Gwiazdor podkreślił, że darzy wielką i odwzajemnioną sympatią prezydenta Putina i że mówił o tym prezydentowi Francji Francois Hollande'owi. Powiedziałem mu, że Rosja jest wielką demokracją, że nie jest krajem, gdzie premier mógłby nazwać obywatela żałosnym - głosi oświadczenie. Tym słowem określił aktora premier Francji Jean-Marc Ayrault po tym, gdy Depardieu przed wysokimi podatkami we Francji przeniósł się do Belgii. Właśnie w reakcji m.in. na tę krytykę aktor zapowiedział, że chce zwrócić francuski paszport. W liście opublikowanym przez telewizję Depardieu wyznaje też, że Moskwa jest dla niego "zbyt wielką metropolią", i że woli wieś, a w Rosji "zna cudowne miejsca". Zapewnia, że ma zamiar uczyć się rosyjskiego. List kończy się słowami "Sława Rossii!" (chwała Rosji!) i "Spasibo!" (dziękuję).