Gerard Depardieu może zostać gwiazdą dramatycznego teatru w Tiumieniu na Syberii. To kolejna już propozycja dla francuskiego aktora, od niedawna posiadacza rosyjskiego paszportu. Wcześniej zaproponowano mu stanowisko ministra kultury autonomicznej republiki Mordowia. Teraz syberyjski teatr obiecuje Depardieu status gwiazdy, jednak bez gwiazdorskich apanaży.
Po przyjęciu propozycji teatru w Tiumieniu francuski aktor - milioner zarabiałby 16 tysięcy rubli, czyli równowartość 1600 złotych. Otrzymałby jednak, po dołączeniu do aktorskiej trupy, bezpłatnie mieszkanie w centrum półmilionowego miasta i finansowe premie za zagrane role.
To propozycja absolutnie na serio. Dyrekcja teatru twierdzi, że aktor powinien ją przyjąć, bo Tiumień to ojczyzna Grigorija Rasputina, którego Depardieu zagrał ostatnio w rosyjskim filmie.
Aktor stwierdził ostatnio, że raczej nie zamieszka w Moskwie, bo to zbyt wielki moloch. Na razie nie sprecyzował jednak, osiedleniem w jakim mieście byłby zainteresowany. Decyzję musi podjąć, bo w kraju rządzonym przez Władimira Putina nie można funkcjonować bez meldunku. Gwiazdor powinien też wiedzieć, że jako rosyjski obywatel może założyć konto bankowe za granicą tylko wcześniej informując o tym służby skarbowe. Fiskusa powinien poinformować także o wszystkich posiadanych za granicą nieruchomościach i oczywiście o swoich dochodach.
Depardieu, który nie zna rosyjskiego i porusza się po swojej nowej ojczyźnie z tłumaczem oczywiście nie wie, jakie obowiązki i to nie tylko meldunkowe nakłada na niego rosyjskie prawo. Nie ma też żadnych doświadczeń z rosyjską biurokracją. Jednak jako przyjaciel Władimira Putina może z pewnością liczyć na specjalne i wyjątkowe traktowanie.
Depardieu, jeden z najpopularniejszych francuskich aktorów, wywołał niedawno wielkie poruszenie, gdy przyjął obywatelstwo Rosji na mocy dekretu prezydenta Władimira Putina i oświadczył, że Rosja jest krajem "wielkiej demokracji".
Władze rosyjskie zaproponowały gwiazdorowi, by przyjął obywatelstwo i skorzystał tym samym z niskiego podatku dochodowego, wynoszącego w tym kraju 13 procent. Oferta nastąpiła po tym, gdy Depardieu zaczął szukać schronienia przed 75-procentowym podatkiem dla najbogatszych, który miał być wprowadzony we Francji.