Prawie 50 dziewczynek i jeden chłopiec leżą w szpitalach Groznego i stanicy Szołkowskaja z identycznymi objawami. Lekarze zastanawiają się czy dzieci padły ofiarami zatrucia czy infekcji.
Dzieci mają duszności, wymioty, bóle głowy, drętwienie kończyn, tracą przytomność. Nie mogą stać na nogach i nie mogą chodzić, takie są słabe - mówi lekarka lokalnego szpitala w Szołkowskiej. Ani ona, ani jej koledzy nie są w stanie określić, co stało się przyczyną epidemii. Badania krwi na razie niczego nie wykazały.
Odpowiedzi poszukują także specjaliści obrony cywilnej, chcąc zrozumieć, czy mają do czynienia z drobnym incydentem, czy poważną katastrofą, związaną np. ze zniszczonymi wojna zakładami chemicznymi lub beztrosko porzucona bronią chemiczną.