"Baszar el-Asad musi przekazać władzę i opuścić swój kraj"- powiedziała sekretarz stanu Hillary Clinton. Amerykańska polityk odwiedziła Stambuł, gdzie ostro potępiła masakrę w prowincji Hama, o której dokonanie oskarża się siły wierne prezydentowi Syrii.
Przemoc wspierana przez reżim Asada, której świadkami byliśmy wczoraj w Hamie, jest po prostu nie do przyjęcia - podkreśliła Clinton. Według Narodowej Rady Syryjskiej w środę w prowincji Hama w centralnej części kraju zginęło ok. 80 osób, w tym kobiety i dzieci. Rząd w Damaszku zaprzeczył, jakoby miał coś wspólnego z masakrą.
Szefowa amerykańskiej dyplomacji wraz z przedstawicielami 30 krajów bierze udział w Stambule w forum na temat walki z terroryzmem. Clinton zadeklarowała, że Stany Zjednoczone chcą współpracować ze wszystkimi członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ, w tym Rosją, aby zorganizować konferencję na temat przyszłości Syrii. Spotkanie to musiałoby rozpocząć się od przyjęcia założenia, że Asad i jego rząd ustąpią na rzecz demokratycznego rządu - zastrzegła Clinton.Jesteśmy oburzeni tym, co widzimy - zaznaczyła amerykańska polityk komentując w ten sposób rozlew krwi w Syrii.
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka w wyniku trwającego od marca 2011 roku konfliktu zbrojnego między przeciwnikami reżimu prezydenta Asada a siłami rządowymi zginęło już około 13 tys. ludzi. Pod koniec maja w mieście Hula w prowincji Hims, zginęło 108 osób, w tym 49 dzieci i 34 kobiety.
Stany Zjednoczone dały do zrozumienia, że mogłyby poprzeć działania ONZ przeciwko reżimowi Asada. Domaga się tego m.in. Liga Arabska. Z kolei Rosja i Chiny, będące dwoma z pięciu stałych członków RB ONZ, dysponujących w niej prawem weta, są przeciwne interwencji zbrojnej w Syrii.