Do nieprzyjemnego incydentu doszło podczas uroczystości poświęconych 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej, które odbywają się w Łucku na Ukrainie. Uczestniczący w obchodach Bronisław Komorowski został trafiony jajkiem, kiedy wychodził z tamtejszej katedry. Polski prezydent podczas swojego wystąpienia mówił m.in., że "dla tej zbrodni nie ma usprawiedliwienia".
Do przykrego incydentu doszło, gdy Bronisław Komorowski opuszczał katedrę w Łucku, gdzie wcześniej odprawiono mszę św. w intencji ofiar zbrodni wołyńskiej. Jak informuje dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda, w pewnym momencie do prezydenta zbliżył się około 20-letni mężczyzna, który miał ze sobą niebieski plecak z żółtym napisem "Swodobda" (ukraińska partia nacjonalistyczna - red.).
Bronisław Komorowski witał się wtedy z ludźmi i wyciągnął do niego rękę. W tym momencie młody chłopak wgniótł jajko w klapę marynarki prezydenta. Dopiero wtedy zareagowało Biuro Ochrony Rządu. Mężczyzna został zatrzymany przez funkcjonariuszy i przekazany ukraińskim milicjantom. Był to jednak tylko incydent. Oprócz wybryku 20-latka nie było żadnych innych protestów ani antypolskich transparentów.
Podczas ceremonii w katedrze polski prezydent mówił między innymi, że "ani przemoc, ani czystki etniczne nigdy nie mogą być metodą rozwiązywania konfliktów między sąsiadującymi narodami". Podkreślał też, że dla zbrodni wołyńskiej nie ma usprawiedliwienia.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Dzisiejsza uroczystość w Łucku związana jest z 70. rocznicą kulminacji zbrodni popełnionych przez Ukraińską Powstańczą Armię na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. W latach 1943-1945 oddziały UPA wspierane przez miejscową ludność ukraińską wymordowały około 100 tysięcy Polaków: mężczyzn, kobiet, starców i dzieci.