Mimo swojego łagodnego wizerunku publicznego, prezydent USA Joe Biden za kulisami jest często porywczy i krzyczy na podwładnych - pisze w poniedziałek Axios. Według portalu, niektórzy doradcy prezydenta z tego względu unikają spotkań z nim twarzą w twarz.
"Za zamkniętymi drzwiami, Biden ma taki temperament, że niektórzy doradcy starają się unikać z nim spotkań sam na sam. Część bierze ze sobą kolegów, niemal jako tarczę przeciwko wybuchowi" - pisze Axios. Portal donosi, że przed wybuchami prezydenta nikt nie może czuć się bezpieczny - , zarówno wysoko postawieni urzędnicy, jak i ci na niższym szczeblu.
W Białym Domu do legend miał przejść wybuch Bidena wobec ówczesnego koordynatora zespołu Białego Domu ds. Covid-19 Jeffa Zientsa, kiedy okazało się, że w obliczu fali zakażeń zabrakło zestawów do testów domowych. Mimo to, Zients nie popadł w niełaskę, a dziś zajmuje kluczową pozycję szefa personelu Białego Domu.
Według Axios, doradcy Bidena uważają reprymendę od szefa za element inicjacji, a nawet traktują jako oznakę szacunku. Mają one zwykle formę "gniewnego przesłuchania", podczas którego Biden zadaje podwładnym pytania, aż okaże się jasne, że nie znają na nie odpowiedzi.
"Jemu nie chodzi o to, by zawstydzać ludzi, robi to dlatego, że chce podjąć właściwą decyzję. Wielu ludzi, którzy dla niego pracowali, lubi to, że stawia im wyzwania i prowadzi do podjęcia lepszych decyzji" - powiedział portalowi Ted Kaufman, wieloletni szef sztabu Bidena w czasie, kiedy był senatorem.
Portal cytuje niecenzuralne frazy, których Biden używa, by strofować podwładnych: "Do cholery, jak ty k... tego możesz nie wiedzieć?" czy "Nie chrzań mi tu".
Niektórzy współpracownicy 80-letniego prezydenta uważają, że powinien on częściej pokazywać tę część swojej osobowości publicznie w obliczu wątpliwości wyborców na temat jego wieku.
Prezydentowi w przeszłości zdarzały się już wpadki, zarówno podczas spotkań z wyborcami podczas kampanii, jak i podczas oficjalnych wystąpień. W styczniu br. mikrofony wyłapały, jak podczas posiedzenia gabinetu Biden pod nosem nazwał reportera telewizji Fox News Petera Doocy'ego "głupim sukinsynem". Później zadzwonił do niego i przeprosił.