Joe Biden przybył do Londynu. To przystanek prezydenta Stanów Zjednoczonych w drodze na szczyt NATO w Wilnie. Przystanek niezwykle istotny. Amerykanie muszą omówić z Brytyjczykami kwestie sporne, które w ostatnim czasie spowodowały zgrzyty w relacjach najbliższych sojuszników.
Joe Biden spotka się w Londynie z premierem Wielkiej Brytanii Rishim Sunakiem. Później prezydent złoży wizytę królowi Karolowi III. O ile to drugie spotkanie będzie miało charakter raczej kurtuazyjny, to w trakcie pierwszego politycy będą musieli omówić kilka palących problemów.
W relacjach Londyn-Waszyngton pojawiło się kilka punktów spornych. Pierwszym, jest decyzja Waszyngtonu o przekazanie Ukrainie amunicji kasetowej. Wielka Brytania jest sygnatariuszem konwencji, która zakazuje używania takich pocisków (Stany Zjednoczone, Rosja i Ukraina nie podpisały traktatu).
Drugim problemem jest perspektywa ewentualnego członkostwa Ukrainy w NATO. Londyn zdecydowanie opowiada się za rozpoczęciem procedury akcesyjnej. Waszyngton ma w tej kwestii poważne wątpliwości.
Do tego dochodzi zablokowanie przez Bidena kandydatury szefa brytyjskiego MON Bena Wallace'a na sekretarza generalnego NATO. Tajemnicą poliszynela jest to, że reakcja prezydenta USA wynikała z irytacji działaniami Wallace'a. Brytyjski minister intensywnie prowadził przez ostatnie miesiące kampanię, której celem było przekazanie Ukrainie amerykańskich F-16. Problem w tym, że USA nie było przekonane do tego pomysłu, traktowało działania UK, jako próby wywierania presji, a Waszyngton jest oczywiście właścicielem licencji eksportowych.
Oba kraje nazywają się "najbliższymi sojusznikami". Teraz jednak ich partnerstwo zostało wystawione na próbę. Nadchodzący szczyt w Wilnie będzie poważnym sprawdzianem i dla Amerykanów i Brytyjczyków.