Barack Obama jest już w Argentynie. Zakończył wizytę na Kubie. Tam robił kolejny krok w ocieplaniu stosunków z Hawaną. We wtorkowym przemówieniu do Kubańczyków prezydent USA zaapelował o zmiany i większą otwartość wyspy rządzonej przez reżim Castro. Zapewniając, że Kuba nie ma się czego bać ze strony USA, przekonywał, iż chce "pogrzebać resztki zimnej wojny".

REKLAMA

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Barack Obama tak naprawdę obiecał Kubańczykom złote góry. Ale gorzej może być z realizacją tych deklaracji. Po pierwsze dlatego, że na zniesienie embarga nałożonego na Kubę musi zgodzić się Kongres, po drugie za parę miesięcy kończy się prezydentura Baracka Obamy i nie wiadomo, czy następny prezydent Stanów Zjednoczonych będzie kontynuował ocieplanie stosunków z Kubą.

Na pewno była to historyczna wizyta. I dobrze, że do niej doszło.

Na Kubie powinno dojść do zmian. Amerykański przywódca pojawił się tutaj pierwszy raz od blisko 90 lat. Kubańczycy usłyszeli piękne słowa i zapowiedzi. Obama roztoczył wizję wolnej Kuby. Na te słowa z pewnością czekali mieszkańcy tego kraju. Ale oni doskonale zdają sobie sprawę z tego, że zmiany szybko nie nastąpią, że potrzeba wielu, wielu lat. Sam widziałem jak traktuje się tutaj opozycje. W brutalny sposób zatrzymano na moich oczach opozycyjnego dziennikarza.

Wciągnięto go do cywilnego samochodu. Zrobili to funkcjonariusze tajnej policji. Zatrzymano też kilkadziesiąt kobiet z ruchu "damy w bieli". One domagają się uwolnienia dysydentów. Protestowały pokojowo. Nikomu nie przeszkadzały. Oby spełniły się zapowiedzi Baracka Obamy, że Kuba zmieni się.

Pojawia się taka opinia, że Kuba staje się światową stolicą dialogu. Tu doszło do historycznego spotkania papieża Franciszka i patriarchy Cyryla. Teraz historyczna wizyta Baracka Obamy i przemowa o wolnej Kubie. Ale wciąż istnieje wiele spornych kwestii, które będą trudne do rozwiązania. Raul Castro chce zamknięcia bazy w Guantanamo. Odszkodowania za lata izolacji czy też zniesienia embarga nałożonego na wyspę. Stany Zjednoczone chcą by na Kubie szanowano prawa człowieka.

(j.)