Chadecka Austriacka Partia Ludowa (OeVP) wygrała wybory do Rady Narodowej w Austrii. Partia, której liderem jest dotychczasowy minister spraw zagranicznych 31-letni Sebastian Kurz, zdobyła 31,0 proc. głosów - ujawnił sondaż zlecony przez austriacką agencję APA.

REKLAMA

Według urzędowych wstępnych wyników niedzielnych wyborów do austriackiej Rady Narodowej (izby poselskiej parlamentu), na drugim miejscu drugim znalazła się prawicowo-populistyczna Austriacka Partia Wolności (FPOe) z 27,35 proc. głosów, a na trzecim współrządząca dotąd z chadekami w ramach "wielkiej koalicji" Socjaldemokratyczna Partia Austrii (SPOe), którą poparło 26,75 proc. głosujących. Przewodniczącym tej ostatniej partii jest dotychczasowy kanclerz Christian Kern.

Wstępne wyniki nie uwzględniają głosów oddanych pocztą. Urzędowy ostateczny rezultat wyborów zostanie ogłoszony w czwartek.

W poprzednich wyborach w 2013 roku pierwsze miejsce zajęli socjaldemokraci z 26,8 proc. głosów przed ludowcami (24 proc.) i FPOe (20,5 proc.).

Spodziewaną ciężką klęskę ponieśli austriaccy Zieloni uzyskując według wstępnych wyników tylko 3,32 proc. głosów, co lokuje ich poniżej mandatowego progu 4 proc. - o ile doliczenie głosów oddanych pocztą nie zmieni tej sytuacji. W 2013 roku zdobyli oni 12,4 proc. głosów, a dawny działacz Zielonych Alexander Van der Bellen został w ubiegłym roku wybrany w głosowaniu powszechnym na prezydenta państwa.

Czwarte miejsce zajęła z identycznym jak cztery lata wcześniej wynikiem 4,96 proc. liberalna partia NEOS. W parlamencie znajdzie się też rozłamowe wobec Zielonych ugrupowanie Lista Pilza, poparte przez 4,14 proc. głosujących.

Powyższe wyniki oznaczają, że w 183-osobowej Radzie Narodowej ludowcy uzyskają 61 mandatów (o 14 więcej niż w 2013 roku), FPOe 53 (o 13 więcej), a socjaldemokraci i NEOS tak jak cztery lata temu - odpowiednio - 52 i 9. Na Listę Pilza przypadnie 8 mandatów.

W wyborach wzięło udział 67,6 proc. uprawnionych, podczas gdy w 2013 roku frekwencja wyniosła 74,9 proc.

Pięcioletnia kadencja dotychczasowego składu Rady Narodowej dobiegłaby końca dopiero jesienią przyszłego roku, a przedterminowe wybory to efekt zaistniałego w maju rozpadu "wielkiej koalicji". Funkcjonującym od końca 2013 roku sojuszem targały od dłuższego czasu poważne rozdźwięki, które dotyczyły w znacznej mierze polityki imigracyjnej. Wraz z wypowiedzeniem współpracy z SPOe ludowcy wybrali Kurza na nowego przewodniczącego partii.

B. naczelna "Der Standard": Kurz udaje Macrona, ale...

Przed wyborami o pewnym zwycięstwie Kurza pisała m.in. redaktor naczelna austriackiego dziennika "Der Standard" Alexandra Foederl-Schmid. Zwróciła uwagę, że Kurz "udaje Macrona", jednak w przeciwieństwie do prezydenta Francji nie wyszedł ze swojej partii i nie utworzył nowego ruchu. Kurz wszedł do rządu jako sekretarz stanu mając 24 lata, teraz ma 31, a udaje, jakby nie miał nic wspólnego z władzą - przypomniała dziennikarka. Jego sukces polega na tym, że udało mu się wmówić wyborcom, iż nie miał z tym nic wspólnego - wyjaśniła.

Zdaniem Foederl-Schmid w polityce zagranicznej Kurz zbliży Austrię do krajów Grupy Wyszehradzkiej i w przeciwieństwie do swoich poprzedników nie będzie miał oporów, by "postawić się" kanclerz Niemiec Angeli Merkel i bronić Polski, a przede wszystkim Węgier.

Spodziewam się istotnych przesunięć na szczeblu Unii Europejskiej - przewiduje dziennikarka. Przypomniała, że jako urzędujący minister spraw zagranicznych Kurz ostro krytykował w minionych dwóch latach politykę migracyjną Merkel.

Foederl-Schmid zauważyła, że w polityce międzynarodowej Austria robiła dotychczas to, co nakazywały Niemcy i Francja. Kurz ma ambicje prowadzenia samodzielnej i wyrazistej polityki międzynarodowej - uważa dziennikarka. Polityka Wiednia wobec Brukseli stanie się jej zdaniem "zdecydowanie bardziej krytyczna".

Dziennikarka zastrzegła, że jej zdaniem Austria nie przystąpi do wyszehradzkiej czwórki, gdyż Kurz jest "zbyt ostrożny i będzie się obawiał międzynarodowych implikacji". Nie przeszkodzi mu to w nieformalnym udziale w takich spotkaniach - uważa.

(m)