Prokuratura w Berlinie zażądała 12 lat więzienia dla byłego agenta Stasi Manfreda Naumanna. To on miał w 1974 roku strzelić w plecy Polakowi Czesławowi Kukuczce, gdy ten chciał uciec na Zachód. Naumann ma dziś 80 lat. Wyrok zapadnie za tydzień.
W październiku 2023 r. 80-letniemu Naumannowi postawiony został zarzut zabójstwa.
Chodzi o sprawę sprzed 50 lat.
29 marca 1974 roku 38-letni Kukuczka, pracownik firmy budowalnej, wszedł do ambasady PRL w Berlinie Wschodnim. Z rzekomą bombą w teczce chciał wymusić wyjazd do Berlina Zachodniego.
Następnie został przewieziony na przejście graniczne między Berlinem Wschodnim a Zachodnim przy Friedrichstrasse, gdzie funkcjonariusz wbił mu stempel do paszportu i "wysłał na wolność". Jednak w momencie gdy Kukuczka przechodził przez przejście, Naumann miał go postrzelić w plecy.
Oskarżony pracował wówczas dla Stasi, służby bezpieczeństwa NRD, i miał za zadanie "zneutralizować" Polaka.
Kukuczka miał trójkę dzieci, które są stroną w procesie.
Prawnik jego córki, Hans-Jürgen Förster, powiedział, że chce dowieść, że Naumann "był ostatnim ogniwem w strukturze dowodzenia", która doprowadziła do zabicia Polaka. Oświadczył, że złożył wniosek o rozszerzenie śledztwa na wszystkie osoby odznaczone przez wschodnioniemiecki reżim za "zneutralizowanie" Kukuczki - podała agencja.
Według niemieckiego "Bilda" Naumann mieszka teraz na obrzeżach Lipska i cieszy się spokojnym życiem na emeryturze.
"Zajmuje się ogrodem i jeździ swoim SUV-em na zakupy" - informowała w październiku 2023 r. gazeta.
Ze względu na historyczną wagę proces jest nagrywany.
Wyrok w tej sprawie ma zapaść 14 października.