Ochłodzenie na linii Berlin-Warszawa, dyplomatyczny konflikt - tak niemiecka prasa pisze o incydencie z polskimi celnikami na pokładzie statku „Adler Dania”. Telewizja ARD podkreśla, że wtorkowe wydarzenia zupełnie inaczej interpretuje się w Polsce i w Niemczech.

REKLAMA

W Polsce uwypukla się porwanie celników, w Niemczech – jak informuje berliński korespondent RM FM - przede wszystkim mówi się o strzałach oddanych przez polską straż graniczną. Cytowany jest kapitan statku, który opowiada, jak Polacy przy pomocy broni palnej próbowali zatrzymać statek. Mówił też o panice, jaka wybuchła wśród pasażerów.

Co więcej, z relacji niemieckich mediów można odnieść wrażenie, że to nasi urzędnicy rozpętali wojnę. W telewizyjnym programie armator statku pokazywał sprzedawane na pokładzie jednostki papierosy - miały polskie banderole. Według niemieckich mediów, jednostka „Adler Dania” to teraz persona non grata na polskim wybrzeżu.

A jak się dowiedzieliśmy, trzy dni po tym incydencie na Bałtyku niemiecki armator wznowił żeglugę do Polski. Agencja DPA pisze, że Niemcy nie występowali do strony polskiej o dodatkowe zezwolenia.