Zapadł wyrok w głośnym procesie przeciwko francuskiemu piratowi internetowemu. 24-letni mężczyzna z małego miasta Saintes ma zapłacić blisko 200 tysięcy euro za nielegalne udostępnianie filmów. Pirat został też skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu.
Młody mężczyzna - pracujący jako informatyk w miejscowej przychodni zdrowia - założył strony internetowe, na których umieszczono trzy tysiące nielegalnych kopii filmów. Piracki portal odwiedziło blisko dwa miliony osób. Sędziowie orzekli, że działalność strony naraziła hollywoodzkie koncerny na poważne straty. Podkreślili, że skazany powinien i tak się cieszyć zadowolony, bo hollywoodzkie koncerny - w tym Paramount Pictures, Warner i 20th Century Fox - żądały odszkodowania pięciokrotnie wyższego niż to, które zostało zasądzone.
Z wyrokiem zdecydowanie nie zgadza się adwokat 24-letniego pirata, który zapowiedział apelację. Prawnik podkreśla, że w ciągu trzech lat istnienia stron "Mania.fr" jego klient zarobił tylko 2 tysiące euro, czyli prawie 100 razy mniej niż wynosi odszkodowanie, które ma teraz zapłacić. Określił też żądania hollywoodzkich firm jako surrealistyczne.
Francuski rząd zapowiedział, że wkrótce złagodzi represyjne zasady karania piratów internetowych. Zakładają one - oprócz kar finansowych - m.in. okresowe zakazywanie dostępu do sieci osobom nielegalnie ściągającym piosenki i filmy. Rząd uznał, że tak restrykcyjne prawo okazało się nieskuteczne - w ciągu dwóch lat skazano zaledwie kilku piratów.Francuskie przepisy dotyczące walki z piractwem były też ostro krytykowane przez międzynarodowe instytucje, według których pozbawianie dostępu do internetu jest karą nie do przyjęcia. Argumentowano, że wiele formalności administracyjnych, bankowych, podatkowych itd. trzeba dzisiaj załatwiać we Francji właśnie w sieci, a wiele osób potrzebuje dostępu do e-maila z powodów zawodowych.
Zgodnie z obietnicą wyborczą lewicowego prezydenta Francois Hollande'a, francuski rząd powołał specjalną komisję ekspertów. Ma ona przedstawić propozycje alternatywnych sposobów zachęcania internautów do kupowania muzyki i filmów w internecie. Rozważane jest m.in. wprowadzenie tzw. licencji globalnej: internauci mieliby płacić niewielką sumę każdego miesiąca, w zamian za co mogliby do woli pobierać pliki muzyczne i filmowe. Dochody uzyskane w ten sposób wspierałyby przemysł rozrywkowy i alternatywną twórczość artystyczna.W oczekiwaniu na wnioski z prac komisji powołana przez byłego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego Wysoka Władza ds. Rozpowszechniania Dzieł Sztuki i Ochrony Praw w internecie będzie miała stopniowo ograniczany budżet. Urzędnicy z ministerstwa kultury tłumaczą to posunięcie kryzysowymi oszczędnościami.