Zwrot w sprawie dotacji dla Radia Wolna Europa. Kari Lake, doradczyni i de facto szefowa Agencji Globalnych Mediów (USAGM) przekazała, że odwołuje swoją wcześniejszą decyzję o wycofaniu finansowania dla tego medium. To następstwo decyzji sądu, tymczasowo zawieszającej odebranie dotacji RWE.
W liście zaadresowanym do szefa Radia Wolna Europa Lake poinformowała, że dotacja dla RWE została przywrócona. Zaznaczyła jednak, że USAGM może anulować wypłatę tych pieniędzy w przyszłości, jeśli "uzna, że rozwiązanie umowy (z RWE) jest właściwe w świetle obowiązującego prawa".
List jest skutkiem decyzji sądu, który w środę tymczasowo zawiesił wycofanie dotacji, lecz zasygnalizował, że ostatecznie unieważni tę decyzję.
Wciąż nie wiemy, czy to tylko wybieg prawny, czy skutek interwencji (sekretarza stanu Marca) Rubio - powiedział PAP jeden z dziennikarzy RWE. Jak dodał, na skutek działań mającego kubańskie korzenie Rubio, w środę do pracy wrócili dziennikarze Radia Marti, kubańskiego odpowiednika Radia Wolna Europa.
Jeszcze w środę chęć wsparcia mającego siedzibę w Pradze Radia Wolna Europa na wypadek utraty finansowania z USA zgłosiła szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Wcześniej apelowały o to m.in. władze Czech.
Przywrócenie dotacji jest pierwszym sądowym zwycięstwem obrońców finansowanych z budżetu mediom skierowanym do społeczeństw za granicą przeciwko próbom ich zlikwidowania. Nadal niejasny pozostaje los m.in. Głosu Ameryki (VOA) i Radia Wolna Azja (RFA), którego niemal wszyscy pracownicy zostali wysłani na przymusowy urlop, a część została zwolniona. W czwartek skarżący decyzję administracji dziennikarze stacji poinformowali sąd, że planowane jest zwolnienie ponad 600 pracowników, co w praktyce uniemożliwi funkcjonowanie rozgłośni.
Finansowane przez USAGM media skierowane głównie do zagranicznych społeczeństw w krajach o ograniczonej swobodzie prasy były od dawna krytykowane przez zespół Donalda Trumpa, w tym jego doradcę - Elona Muska, który wezwał do ich likwidacji. Trump i jego współpracownicy twierdzili, że są one bastionem "radykalnej lewicy" i jego krytyków.
Formalnie Trump nie może zlikwidować tych instytucji bez zgody Kongresu, który je powołał, dlatego administracja uciekała się dotychczas do ruchów takich jak wycofanie dotacji, zwolnienia i przymusowe urlopy. Legalność tych decyzji została zakwestionowana w przynajmniej trzech skargach sądowych.