Przyszłość Mołdawii decyduje się w cieniu rosyjskiej intensywnej kampanii propagandowej. Na lotnisku w Kiszyniowie wprowadzono wzmożone kontrole, w obawie przed agentami Moskwy, którzy walizkami dostarczają gotówkę - ta pomoże ingerować w wybory. W akcję antyrosyjską zaangażowały się także amerykańskie i natowskie służby. Mołdawianie głosowali w wyborach prezydenckich i referendum w sprawie przystąpienia do Unii Europejskiej.

W obliczu wojny w Ukrainie i rosnącego zagrożenia ze wschodu, uwaga świata skupia się dziś na niewielkim, ale potencjalnie niezwykle ważnym strategicznie kraju. Mołdawia, której liczba ludności nie przekracza 2,5 miliona zintensyfikowała w ciągu ostatnich dwóch lat działania mające na celu uwolnienie się spod wpływów Moskwy. Rozpoczęto także długi proces rozmów akcesyjnych z Unią Europejską.

W niedzielnych wyborach o reelekcję ubiega się sprawująca funkcję od 2020 roku Maia Sandu oraz dziesięciu innych kandydatów. Sandu jest faworytką wyborów, a przedwyborcze sondaże dają jej wynik na poziomie 35 proc.

Równolegle z wyborami odbywa się zainicjowane przez Sandu referendum, w którym Mołdawianie odpowiadają na pytanie, czy eurointegracja powinna zostać wpisana do konstytucji jako cel strategiczny państwa.

Rosja nie zamierza na to pozwolić.

Wśród oponentów Sandu są politycy, którzy opowiadają się za powrotem do bliskiej współpracy z Moskwą. Kreml zaangażował pokaźne środki, by przerwać marsz Sandu po zwycięstwo.

Psy tropiące, walizy z pieniędzmi i sztuczne tłumy

Służby w Mołdawii na potęgę konfiskują gotówkę. W ostatnich miesiącach z Moskwy przylatują posłańcy, którzy mają przy sobie po kilka tysięcy dolarów. BBC powołując się na mołdawską policję informuje, że w ciągu jednego dnia skonfiskowano nawet około 1,5 mln dolarów. Nikt nie zgłosił się po zwrot pieniędzy.

Proceder wygląda następująco: ludzie, którzy nigdy wcześniej nie opuszczali Mołdawii, wracali po kilku dniach spędzonych w Rosji z plikami banknotów. Za te pieniądze Kreml kupuje polityczne wpływy, a mózgiem całej operacji jest najprawdopodobniej Ilan Shor, mołdawski oligarcha, który zbiegł z kraju, a schronienie znalazł - jakżeby inaczej - w Rosji.

Na lotnisku w Kiszyniowie najbardziej intensywnie pracują psy policyjne. Obwąchują każdy bagaż wjeżdżający na taśmę i często zamierają w bezruchu, gdy wyczują zapach rosyjskiej gotówki. Pasażerowie ze wszystkich lotów podwyższonego ryzyka - czytaj z Rosji - witani są przez czworonogi, a co drugi bagaż zatrzymywany jest do dodatkowego skanowania.

Ale to Rosjan nie zatrzymuje.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Mołdawii wydało oświadczenie, w którym poinformowało, że dwa lokale wyborcze w Moskwie - zostały "sztucznie" przepełnione. MSZ ostrzegło przed próbami nielegalnego dowożenia wyborców autobusami.

W okresie poprzedzającym wybory państwowe radio w Kiszyniowie wyemitowało apele, by nie głosować "za pieniądze" i by zgłaszać wszelkie próby przekupstwa.

Jeszcze w czwartek Kiszyniów ogłosił, że Moskwa prowadzi program, w ramach którego setki osób w Rosji przygotowuje się do organizowania zamieszek. Rosja naturalnie wszystkiemu zaprzecza i oskarża mołdawski rząd o "rusofobię".

Rosja vs NATO. Zachód wysyła swoich ludzi do Mołdawii

W odpowiedzi na rosyjskie próby ingerencji, Stany Zjednoczone i kraje NATO uruchomiły środki, by wspomóc Kiszyniów przed wyborami. Zespoły doradców pracują tam, przekazując informacje o zagrożeniach oraz wskazówki, jak przeciwdziałać próbom osiągnięcia wyniku korzystnego dla prezydenta Władimira Putina - donosi Politico.

Rosyjscy nikczemni gracze mają na celu nie tylko wybory w USA. Podjęli też skoordynowane wysiłki, aby kształtować wyniki wyborów u kluczowych partnerów USA, stosując wiele z tych samych technik i taktyk - powiedział przewodniczący senackiej komisji ds. wywiadu Mark Warner, cytowany przez Politico.

Wicepremier Mołdawii Cristina Gherasimov nie pozostawia złudzeń na temat sytuacji, która panuje w kraju: Widzimy hybrydowe ataki na instytucje publiczne odpowiedzialne za kluczowe usługi, takie jak poczta i lotnisko. Widzimy kupowanie głosów. Widzimy wykorzystanie lokalnych skorumpowanych pełnomocników i partii politycznych — otrzymują gotówkę, aby destabilizować sytuację w kraju.

Szacuje się, że liczba osób objętych działaniami rosyjskich służb, stanowi aż 5 proc. populacji Mołdawii. Skala operacji Kremla jest oszałamiająca.

Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby poinformował, że administracja Joe Bidena zaoferowała cybernetyczną i techniczną pomoc agencjom rządowym Mołdawii i grupom sektora prywatnego w związku z wyborami. NATO podjęło z kolei działania przeciwko rosyjskiej dezinformacji.

Wybory prezydenckie i referendum w Mołdawii stanowią rodzaj papierka lakmusowego dla Europy i Stanów Zjednoczonych. Dzisiejsza sytuacja w Kiszyniowie pokazuje, jakimi możliwościami dysponuje Rosja, by tworzyć korzystną dla siebie sytuację geopolityczną i wpłynąć na sytuację polityczną w zachodnich demokracjach. Równocześnie eksperci nie mają wątpliwości, że nawet jeśli niedzielna bitwa o Mołdawie okaże się zwycięska dla Zachodu, Rosjanie spróbują ponownie.

Kreml zaatakuje znów, gdy w przyszłym roku w Mołdawii odbędą się wybory parlamentarne.