Do silnej eksplozji doszło w fabryce nawozów sztucznych w West w Teksasie. Prawdopodobnie wybuchł amoniak. Pierwsze informacje mówiły, że mogło zginąć nawet 70 osób. Oficjalne służby podają, że ofiar może być od 5 do 15. "Wybuch był tak duży, że sejsmografy zanotowały go jako trzęsienie ziemi" - powiedział RMF FM Zbigniew Wojciechowski, polski konsul honorowy w Houston. Na miejscu akcja ratownicza wciąż jeszcze trwa. Poszukiwanych jest m.in. trzech lub czterech strażaków.

Do silnej eksplozji doszło w fabryce nawozów w pobliżu miasta Waco, w Teksasie. Wybuch zniszczył lub uszkodził 75 budynków mieszkalnych, w tym dom starców. Prawdopodobnie wiele ludzi jest uwięzionych pod gruzami. 

Telewizja CNN poinformowała, że w wyniku wybuchu doszło do wstrząsu podziemnego o sile 2,1 w skali Richtera.

Miejscowa policja podała, że zginęło do 5 do 15 osób. Wcześniej poinformowano, że ofiary to 6 strażaków, 2 sanitariuszy oraz policjant. Jedno jest pewne - ofiar będzie o wiele więcej.

Władze West poinformowały, że miejsce wybuchu jest traktowane jako miejsce przestępstwa, choć nie ma na tym etapie dowodów, że doszło tam do aktu morderstwa. W. Patrick Swanton z policji wyjaśnił, że śledczy zbadają, czy ogień i wybuch były efektem działalności kryminalnej, czy raczej reakcji chemicznej.

Akcja na gaśnicza i ratownicza nadal trwa. Utrudnia ją silny wiatr, który przenosi toksyczne opary. Władze obawiają się, że zmieni się jego kierunek i zagrożeni zatruciem będą nie tylko mieszkańcy West, ale i sąsiednich miejscowości.

Zarządzono blokadę dróg. Funkcjonariusze w maskach na twarzach zawracają samochody. Zezwalają na przejazd tylko pojazdów służb ratowniczych, które setkami przyjeżdżają z innych miast.

Wprowadzono zakaz lotów nad miastem. Szkoły w okolicy będą zamknięte do końca tygodnia.

Nie ma informacji o poszkodowanych Polakach

Na razie nie ma informacji, by wśród eksplozji w fabryce nawozów koło Waco byli Polacy - powiedział RMF FM Zbigniew Wojciechowski, polski konsul honorowy w Houston. Służby pracownicze nie są w stanie podać nam narodowości osób, które zostały przyjęte do szpitali. Wybuch był tak duży, że sejsmografy zanotowały go jako trzęsienie ziemi - powiedział nam Wojciechowski. 

Konsul podkreślił, że na terenie fabryki Waco było 25 ton nawozów, których składniki często używane są do konstruowania domowych bomb przez terrorystów.

Sprzeczne dane na temat liczby ofiar

Zaraz po wybuchu lokalna telewizja KWTX, powołując się na ratowników, mówiła o 70 zabitych. Burmistrz West Tommy Muska podkreślał na konferencji prasowej, że on sam nie wie, ile osób zostało rannych lub zginęło. Wielu ludzi jest rannych, a wielu, jestem tego pewien, nie będzie tu z nami już jutro - oświadczył i porównał wybuch do eksplozji bomby atomowej.

Muska poinformował też, że główny pożar został opanowany po około trzech godzinach od wybuchu. Według niego, ogień pojawił się w zakładach przed eksplozją.

Niektórzy mówili, że eksplozja przypominała trzęsienie ziemi lub wybuch bomby. W niebo wystrzeliły płomienie, a na przerażonych mieszkańców spadały płonące elementy budynków i odłamki.

Agencja Associated Press informowała, że obrażenia odniosły dziesiątki ludzi. Dyrektor szpitala w Waco powiedział telewizji CNN, że przyjęto 66 rannych, w tym 38 w stanie ciężkim. Pacjenci mają urazy ortopedyczne, znaczne zranienia, a także wiele ran ciętych i mniejszych skaleczeń.

Mark Felton, szef miejscowej organizacji Czerwonego Krzyża powiedział agencji AFP, że ludzie wręcz "napływają" do namiotów ustawionych na boisku, gdzie zorganizowano tymczasowy szpital polowy i centrum pomocy. To ewakuowani z pobliskich domów. Mowa jest nawet o 2 500 ludzi.

To mógł być amoniak

Amerykańskie stacje od kilku godzin pokazują płonące budynki. Mnóstwo wozów straży pożarnej, ambulanse i policyjne radiowozy. Strażacy mówią o pożarze jakiego nigdy nie widzieli.

Rzecznik straży pożarnej Don Yeager powiedział agencji AFP, że przyczyny wybuchu na razie nie ustalono, ale mógł to być amoniak. Świadkowie relacjonowali, że w następstwie eksplozji pojawiła się ognista kula średnicy 30 metrów. Strażacy polewają wodą inny zbiornik. Chłodzą go, bo wciąż istnieje zagrożenie, że może dojść od drugiego wybuchu.

Według miejscowych służb wybuch był tak silny, że zniszczył pobliskie budynki, a nieodległy dom spokojnej starości zawalił się. Ewakuowano około 130 pensjonariuszy - nie wiadomo jednak, czy wszystkich.

Ponad dwie godziny po wybuchu ogień w dalszym ciągu był widoczny nad zgliszczami zakładów i pobliskimi zabudowaniami. Na miejscu są dziesiątki samochodów służb ratunkowych.

Do eksplozji doszło w miejscowości West, oddalonej o 32 km od Waco. Mieszka tam około 2 800 ludzi. Jak podkreśla telewizja CNN, że West nazywane jest "czeskim punktem w środku Teksasu". Imigranci z Czech przybyli tam w latach 80. XIX wieku. Do dziś jest tam czeska piekarnia i gospoda, serwujące czeskie potrawy.