Brytyjska mennica przyznaje się do błędu. To reakcja na doniesienia, że w obiegu ukazały się sfałszowane jednofuntówki. Nowe monety miały być niemożliwe do podrobienia. To nie są falsyfikaty - oświadczył rzecznik mennicy.
Eksperci mennicy zbadali wadliwe egzemplarze i doszli do wniosku, że przyczyną wadliwego wybicia była niewłaściwa kalibracja maszyny produkującej bilon. Monety mogą mieć przez to wartość kolekcjonerską, znacznie przewyższającą ich nominał.
Nie wiadomo, ile takich jednofuntówek trafiło do obiegu. Są cięższe od oryginalnych dwunastobocznych, bardziej zaokrąglone i brakuje im precyzji w wykonaniu podstawowych zabezpieczeń. Jednym z nich jest hologramowy znak na awersie, który w zależności od kąta patrzenia, zmienia się z cyfry na symbol brytyjskiego funta. Błąd w produkcji zupełnie go wyeliminował. Doprowadził także do zniekształcenia czcionki i sprawił, że głowa królowej, Elżbiety II, jest delikatnie bardziej przechylona.
W nowych jednofuntówkach znajduje się jeszcze dodatkowy, nierozpoznawalny gołym okiem znak, który rejestrują jedynie automaty do liczenia bilonu. Tego w żaden sposób nie da się podrobić.
Nowe monety zostały wprowadzone do obiegu przed miesiącem. Jednym z powodów wycofania starych był fakt, że co trzydziesta była sfałszowana.
(mpw)