Na północy Włoch zmarła siódma osoba zakażona koronawirusem. To 62-letni mężczyzna, który przebywał szpitalu w Como. Cierpiał także na inne schorzenia i był dializowany. We Włoszech wyznaczono 11 tzw. czerwonych stref, czyli ognisk zachorowań na koronawirusa. Zamknięto w nich szkoły, bary i część sklepów. Mieszkańcy masowo gromadzą zapasy i środki higieniczne.
Od rana w poniedziałek na północy Włoch zmarły trzy osoby.
Łączna liczba przypadków zarażenia koronawirusem w całym kraju to 229.
Rano w szpitalu w Bergamo zmarł 84-letni mężczyzna, którego organizm był obciążony także innymi chorobami. Później poinformowano, że w szpitalu w Brescii w Lombardii zmarła kobieta, która przebywała na oddziale onkologicznym i była w poważnym stanie. Pochodziła z miasta Crema, gdzie także w niedzielę odnotowano ofiarę śmiertelną wirusa.
W Wenecji Euganejskiej, drugim epicentrum zachorowań, stwierdzono dotąd 27 przypadków, w Emilii-Romanii - 16, po kilka pojedynczych w innych regionach.
Na północy kraju - w Lombardii, Wenecji Euganejskiej, Piemoncie, Trydencie-Górnej Adydze i we Friuli- Wenecji Julijskiej - szkoły wszystkich szczebli oraz uniwersytety są zamknięte. W wielu miastach nieczynne są muzea i najczęściej odwiedzane przez turystów miejsca, takie jak katedra w Mediolanie.
Wyznaczono 11 tzw. czerwonych stref, czyli ognisk zachorowań na koronawirusa we Włoszech.
Na liście całkowicie zamkniętych miasteczek i osad w rejonie między Lodi w Lombardii i Padwą w Wenecji Euganejskiej na północy, w których mieszka ponad 50 tys. osób, są m.in.: Codogno, gdzie zanotowano pierwsze zachorowanie na terytorium Włoch, a także Pizzighettone, Pieve Porto Morone, Sesto Cremonese, Casalpusterlengo, Vo, Schiavonia, Mira, Mirano, Terranova Passerini.
Na mocy dekretu wydanego przez rząd obowiązuje surowy zakaz opuszczania tych miejscowości i wjazdu do nich pod groźbą kar finansowych. "Czerwonych stref" pilnuje kilkadziesiąt patroli, a premier Giuseppe Conte zaapelował do obywateli o współpracę. Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów zamknięte są szkoły, urzędy, prywatne firmy i inne miejsca pracy oraz obiekty sportowe. Nie działa transport publiczny, na stacjach w tym rejonie nie zatrzymują się pociągi.
Lokalne władze apelują do mieszkańców tych zamkniętych miasteczek, aby radykalnie ograniczyli wychodzenie z domu, co oznacza - jak podkreślają media - praktyczną samoizolację domową kilkudziesięciu tysięcy osób. Media informują o kilku prawdopodobnych przypadkach ucieczek ze strefy zachorowań.