Szef komisji obrony w Izbie Gmin Tobias Ellwood stwierdził, że gdyby doszło do wojny, brytyjskie siły zbrojne "wytrzymałyby około pięciu dni". Jego zdaniem dostawy uzbrojenia dla Ukrainy znacznie uszczupliły zapasy, jakie posiadało brytyjskie wojsko.
Ellwood, poseł rządzącej Partii Konserwatywnej, powiedział dziennikowi "Financial Times", że wysoka inflacja i koszty wymiany sprzętu wysłanego na Ukrainę malują "naprawdę ponury obraz" i pozostawiły zapasy wojskowe istotnie uszczuplone. Wskazał, że wojskom lądowym brakuje pocisków ziemia-powietrze i pocisków przeciwczołgowych, które znajdują się wśród broni przekazywanej Ukrainie.
Jak zwraca uwagę "FT", kondycja brytyjskich sił zbrojnych stała się ostatnio istotną kwestią polityczną, szczególnie w kontekście tego, że w marcu minister finansów Jeremy Hunt ma przedstawić budżet na nowy rok finansowy. W związku z tym z jednej strony nasila się lobbing, by zwiększyć wydatki na obronność, a z drugiej ministerstwo finansów szuka we wszystkich resortach oszczędności.
Hunt pod koniec zeszłego roku mówił, że zarówno on, jak i premier Rishi Sunak, uznają potrzebę zwiększenia wydatków na obronność, ale wyjaśnił, że przed podjęciem jakichkolwiek decyzji musi poczekać na zakończenie rewizji przeglądu obronnego, który powstał przed rosyjską napaścią na Ukrainę. Sunak nie zadeklarował, że podtrzyma zobowiązanie swojej poprzedniczki Liz Truss, która obiecała wzrost wydatków na obronę do 2030 r. do poziomu 3 proc. PKB.
Jestem bardzo zaniepokojony tym, że wiadomości wychodzące z ministerstwa finansów wskazują, iż musimy przygotować się na dalsze cięcia w ujęciu realnym, ponieważ inflacja rośnie - powiedział Ellwood.
Wielka Brytania przekazała do tej pory Ukrainie sprzęt wojskowy o wartości ponad 2,3 mld funtów, zaś brytyjskie ministerstwo obrony na uzupełnienie uszczuplonych zapasów otrzymało 560 mln funtów.