"To, co myśli ambasador USA, czy jakikolwiek inny ambasador o wewnętrznych stosunkach panujących na Węgrzech, jest nieistotne, bo to nie jego sprawa" - oświadczył w czwartek minister spraw zagranicznych i handlu Węgier Peter Szijjarto w odpowiedzi na krytykę ze strony ambasadora USA w Budapeszcie Davida Pressmana.
Przyjmujemy nie gubernatorów czy sędziów, którzy są przysyłani tu, aby mówić nam, jak postępować we własnym kraju. Ta epoka już się skończyła. Węgry są suwerennym krajem, nikt z zewnątrz nie będzie nam mówił, jak mamy żyć - dodał szef węgierskiej dyplomacji.
Pressman skrytykował węgierski rząd w sprawie podejścia do wojny w Ukrainie w środowym artykule opublikowanym przez portal Politico. Liderzy węgierskiego rządu często mówią o promowaniu pokoju, ale nadal forsują politykę popieraną przez Putina, od potępienia sankcji do przyjęcia rosyjskich propozycji "zawieszenia broni" - napisał Pressman.
Szijjarto został poproszony o komentarz do tych słów podczas czwartkowej konferencji prasowej, która była poświęcona węgiersko-egipskiej współpracy gospodarczej.
Jeśli (Pressman - PAP) będzie chciał wykorzystać swój pobyt na Węgrzech do oceniania działań rządu, wybranego przez wyraźną większość narodu węgierskiego, to będzie miał bardzo trudne zadanie, jeśli chodzi o skuteczną pracę na rzecz poprawy współpracy między oboma krajami - podsumował minister.
Amerykański dyplomata odpowiedział na to na Twitterze: Z całym szacunkiem, nie uważamy próby jednostronnych zmian granic Europy przez Rosję za "rozwój wewnętrznych stosunków politycznych na Węgrzech".